Są ludzie, których trudno zastąpić

0
0
4
ks, Tadeusz Isakowicz-Zaleski
ks, Tadeusz Isakowicz-Zaleski / https://commons.wikimedia.org/wiki/File:T-isakowicz-zaleski.jpg

Są tacy ludzie, o życiu których przekonani jesteśmy, że trwało będzie wiecznie. Ta ułuda, której ulegamy może mieć dwojakie podłoże. Po pierwsze są to osoby szczególnie nam bliskie emocjonalnie. Drugą grupę stanowią ludzie, których sposób życia, zaangażowanie na rzecz dobra wspólnego, skala dobra które staje się ich udziałem i wytworem powoduje, że trudno nam sobie wyobrazić funkcjonowanie obszarów którymi się zajmowali bez ich udziału w nich.

Taki żywot wiódł ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Był kapłanem, który z pewnością zasługiwał na wyróżnienie go wyższymi godnościami, ale ludzie jego pokroju w każdej grupie społecznej czy zawodowej rzadko kiedy są doceniani. Wpływ ma na to oczywiście ich postawa życiowa, ich wybory i wartości, którymi się kierują. Odszedł kapłan, który był wielowymiarowym symbolem nie tylko tego jak powinno wyglądać kapłaństwo, ale również człowieczeństwo, zaangażowanie społeczne i obywatelskie. Był trochę jak ten sienkiewiczowski Mały Rycerz stojący na wschodniej rubieży i do końca wierny swoim przekonaniom. Był sumieniem współczesnego Kościoła w Polsce i wybrzmiałym ostatnim chyba akordem wielkich kapłanów Rzeczypospolitej takich jak arcybiskup Józef Teodorowicz czy Adam kardynał Sapieha. Był symbolem prawości, pracowitości, poświęcenia, prawdy oraz służby Bogu i Ojczyźnie. Był wielkim orędownikiem sprawy sprawiedliwości dla ofiar i sprawców ukraińskiego bestialstwa na narodzie polskim za co w ostatnim czasie, kiedy był już dotknięty chorobą spotkały go agresywne ataki Prezydenta RP Andrzeja Dudy. Agresywny i karcący ton Prezydenta RP nie powinien w tym wypadku w ogóle mieć miejsca, zwłaszcza wobec tak zasłużonego człowieka i kapłana. Godzi to bowiem nie tylko bezpośrednio w samego Andrzeja Dudę, ale przede wszystkim w autorytet głowy państwa.

Był również wielkim orędownikiem przybliżania Polakom zasług diaspory ormiańskiej w Polsce na rzecz umacniania Rzeczypospolitej Polskiej, na przestrzeni setek lat. Osobiście miałem raz okazję wystąpić w nim w programie poświęconym trudnemu położeniu w jakim znajduje się aktualnie Armenia, odbierałem to wówczas jako wielkie wyróżnienie, które teraz tym bardziej zachowam w swojej pamięci. Nie brakowało mu w ostatnim czasie trosk, walka z nowotworem przeplatała się ze zmaganiami zarówno wewnątrz samej hierarchii kościelnej, walka na odcinku ukraińskim przysparzała mu ataków zarówno ze strony najwyższych osób w państwie, jak i mediów czy środowisk ukraińskich w Polsce. Do tego wszystkiego jeszcze Azerowie wypędzili Ormian z Arcachu kilka miesięcy temu grożąc przy tym dalszą konfrontacją. To przykre, że człowiek tego formatu zamiast cieszyć się powszechną estymą zarówno władz Kościoła jak i władz państwowych, był dla nich bardzo niewygodnym problemem, ponieważ ze względu na jego społeczny autorytet nie mogli sobie pozwolić wprost na trwałe usunięcie go z przestrzeni publicznej. Niech nasza pamięć o jego zasługach dla Polaków i Ormian, dla pamięci pomordowanych na Kresach Polaków jak i samego Kościoła nigdy wygaśnie. Oby stał się inspiracją, oby dał do zrozumienia, że można, że trzeba...

 

 

 

 

 

 

 

Źródło: Arkadiusz Miksa

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną