Partia Korwina poparła CETA

Podczas ostatniej konferencji prasowej w sejmie partia Korwina wyraziła swoje poparcie dla CETA. W komunikacie Biura Prasowego Wolności korwiniści stwierdzili „w piątek zakończyły się ponad tygodniowe spory i burzliwe negocjacje w Belgii, która jako ostatni unijny kraj zgodziła się na podpisanie umowy CETA. Zapisy umowy usuną 98 proc. istniejących ceł na towary, dopuszczą nawzajem firmy do przetargów publicznych, ułatwią fuzje i przejęcia oraz doprowadzą do otwarcia rynków usług finansowych pomiędzy UE i Kanadą". Podczas konferencji partii Wolność prezes partii Janusz Korwin-Mikke stwierdził „Zachowujemy spokój, ponieważ po pierwsze umowa CETA niewiele zmienia (...). Podobnie wyglądała sprawa z traktatem akcesyjnym (...). Straszono nas, że gdy Polska wejdzie do wspólnoty europejskiej, to polskie rolnictwo upadnie. Nic takiego się nie stało, rolnictwo się rozwija i dużo eksportujemy. Proszę więc, by politycy nie straszyli Polaków". Wiceprezes Wolności Przemysław Wipler oświadczył podczas konferencji: „Poświęciłem prawie tydzień na przeczytanie umowy CETA, tych 1600 stron. Jestem głęboko przekonany, że trudno będzie znaleźć polityka, parlamentarzystę, który zadał sobie podobny trud. Czytałem tę umowę, ponieważ chciałem znaleźć te zapisy, przed którymi straszyli nas polscy politycy. Nie znalazłem w tej umowie przepisów liberalizujących zasady importu do UE, w tym do Polski, żywności genetycznie zmodyfikowanej. Nie znalazłem tam też żadnego strasznego arbitrażu, który odbierałby Polsce suwerenność, bo mechanizm arbitrażowy zapisany w umowie CETA jest dużo lepszy niż ten, który obecnie obowiązuje, w oparciu o umowę podpisaną z Kanadą na początku lat 90. Nie znalazłem też żadnych innych katastrof, którymi straszą polscy politycy, żadnych specjalnych przywilejów dla korporacji". Według Przemysława Wiplera i partii Korwina „umowa CETA jest dużo korzystniejsza dla polskiej gospodarki niż działania Unii Europejskiej: Kiedy pytają nas, co my, wolnościowcy chcielibyśmy zamiast Unii Europejskiej, teraz możemy odpowiedzieć: chcielibyśmy, by Polska zawarła z UE taką umowę jak CETA. Czyli żebyśmy mogli wziąć to, co jest dobre w Unii Europejskiej: wolność konkurencji, wolność handlu, wolność pracy dla Polaków na terenie UE, ale bez: eurobiurokracji, eurosocjalizmu i tego, co nam się w UE nie podoba, bo obniża konkurencyjność polskiej gospodarki". Według Przemysława Wiplera „ CETA to nie jest TTIP, to nie jest ACTA, to jest całkiem inna umowa". Wiceprezes korwinistów Robert Anacki, stwierdził „obszerność tej umowy wynika w głównej mierze z liczby załączników, listingów, czy spisu instytucji (...). Sama treść umowy, która mówi o tym, jak będzie wyglądała współpraca państw UE z Kanadą, jest dużo krótsza (...)". Zdaniem Roberta Anackiego „nie należy obawiać się arbitrażu: Dodatkowo znajdziemy w umowie CETA załączniki, które dokładnie opisują, jak funkcjonować ma arbitraż, łącznie z kodeksem postępowania czy jego regulaminem. Dokładnie więc wiemy i jest to informacja jawna, jak arbitraż będzie funkcjonował. Straszenie i porównywanie umowy CETA do TTIP jest wielkim błędem, ponieważ w TTIP te wszystkie informacje są tajne". Robert Anacki zauważył „że w Polsce mamy już do czynienia z podobną formą arbitrażu: Arbitraż funkcjonuje w Polsce od 1963 roku, ponieważ wtedy przyjęliśmy międzynarodowy traktat o arbitrażu z 1961 roku z Genewy". Zdaniem Roberta Anackiego „w rzeczywistości umowa CETA może zmusić Unię Europejską, w tym również polski rząd, do zmian dotyczących opodatkowania, zmniejszenia biurokracji w Polsce, tak, aby polscy przedsiębiorcy w końcu mogli być konkurencyjni" Artur Jabłoński, członek zarządu Wolności i członek zarządu ROMBU, stwierdził, że „zniesienie tych wszystkich ceł, na początku będzie to około 97% (...), oznacza także zniesienie innych blokad i regulacji, które na przykład utrudniają eksport naszych usług, w tym także naszej pracy (...). Oczywiście nie wysyłamy Polaków za granicę (...), ale wolałbym, żeby Polacy mogli swobodnie podejmować różne zajęcia w Kanadzie, czy w ogóle za granicą (...) i żeby nie było tutaj żadnych utrudnień". Jan Bodakowski