Tegoroczny Marsz Niepodległości zostanie zapamiętany z dwu powodów - zimna i szybkości. Pomimo że termometry nie wskazywały jakieś szczególnie ujemnej temperatury, na tegorocznym Marszu można było zmarznąć (część uczestników rozgrzewała się w bardzo nierozsądny sposób). Ciepła nie zapewniał nawet bardzo szybki marsz z Ronda Dmowskiego na błonia stadionu narodowego.
Policja informowała o 75.000 uczestnikach Marszu, to mnie niż w roku ubiegłym. Patriotyczne władze jednak demobilizują patriotów do aktywności (choć powinny dopingować do zaangażowania się w walkę o dobrobyt dla Polaków).
Nie da się ukryć, że Marsz trochę się rozjechał. Pomimo że większość uczestników nie dotarła na błonia, rozpoczęły się przemówienia organizatorów. Straż Marszu nie zadbała, by uczestnicy kierowali się pod scenę, duża część z nich od razu po dotarciu na błonia szła do domów i na stacje.
W tym roku uczestnicy mieli ze sobą kilka za dużych transparentów, których nie dało się rozwinąć i odczytać (może co najwyżej ze śmigłowców czy dornów). Te bardzo długie transparenty niesione były niczym gigantyczne biało-czerwone długie flagi na innych manifestacjach.
Najzabawniejszym wydarzeniem było to jak Straż Marszu wybudowała ogromny płot z czarnego materiału, który szczelnie zasłonił demonstrację postKODziarzy, którzy ustawili swoją pikietę antynarodową przed siedzibą KC PZPR, w miejscu bliskim widać im sercom (złośliwi komentowali, że czerwonego wilka ciągnie do lasu). To dobry patent, z którego powinni skorzystać uczestnicy miesięcznic smoleńskich, nieustannie zakłócanych przez tą samą grupę frustratów z III RP.
W Marszu wzięli udział liczni działacze Obozu Narodowo-Radykalnego, Młodzieży Wszechpolskiej, sympatycy Kukiza, licznych lokalnych organizacji narodowych, kibice, aktywiści Fundacji SOS Obrony Poczętego Życia oraz Fundacji Pro Prawo do Życia (z nowym plakatem na którym widoczny jest Jarosław Kaczyński i rozszarpane dzieci). Liczni i widoczni byli reprezentanci europejskich organizacji nacjonalistycznych: francuskich, włoskich, słowackich, czeskich.
Można się cieszyć, że sanacyjny 11 listopada został zdominowany przez spadkobierców narodowców prześladowanych przez sanacyjnych siepaczy w II RP. Warto było by jednak nadać 11 listopadowi nowe znaczenie. Świętowanie tego, że powołana przez Niemców Rada Regencyjna przekazała przysłanemu z Niemiec Józefowi Piłsudskiemu władzę wojskową nie ma większego sensu.
Jest za to sens, by uroczyście obchodzić dwa inne wydarzenia z historii Polski jakie miały miejsce 11 listopada – w 1673 wojska polskie dowodzone przez hetmana wielkiego koronnego Jana Sobieskiego pokonały armię islamską Imperium Osmańskiego pod Chocimiem, a w 1454 król Kazimierz IV Jagiellończyk wydał przywileje nieszawskie, na mocy których monarcha nie mógł bez zgody sejmików ziemskich ustalać nowych praw, nakładać podatków i zwoływać pospolitego ruszenia.
To dwa niezwykle aktualne tematy: polski wkład w budowę demokracji (resztę Europy wyprzedzaliśmy w dziedzinie wolności i praw obywatelskich o pół tysiąclecia) i obrona zachodniej cywilizacji przed islamem.