Ameryka w szoku. Do tego stopnia, że po wyborze Trumpa na prezydenta, ci mniej odporni na klęskę zwolennicy Hillary Clinton wylądowali na kozetce u psychoanalityka i stanęli w kolejce po porady do psychologa. Grzeją się telefony z pytaniami: jak tu teraz żyć? Tymczasem wskazówki na poprawę samopoczucia przekazywane za pośrednictwem mediów brzmią prozaicznie: sprzątnij lodówkę, idź na manicure i do fryzjera, zrób pranie. I absolutnie.. unikaj mediów społecznościowych.
Coś jest na rzeczy, bo analitycy wypracowali już jakiś konsensus w sprawie, że zwycięstwo Trumpa było możliwe tylko dzięki mobilizacji i wpisom podobnie myślących, wkurzonych na amerykańską rzeczywistość zwykłych ludzi na facebooku, twitterze i portalach. Mainstreamowe media bowiem, będące głównie w rękach bogatych lewicowych elit, nasładzały się sukcesami Hillary, wynosząc ją pod niebiosa, arogancko przekonane o własnej nieomylności i głupocie przeciętnego amerykańskiego wyborcy, który kupi wszystko, czym poczęstują ich dobierani starannie eksperci od pijaru. Wrzaskliwie demonstrowane przekonanie, że Hillary musi zwyciężyć sprawiło, że właściwie odtrąbiły sukces, jeszcze przed wyborami, bo miał być on przecież oczywistą oczywistością. Powtórzył się lansowany przed wyborami prezydenckimi w Polsce przez Michnika wzorzec przekazu, że Hillary - niczym przed wyborami Bronisław Komorowski - mogłaby nie odnieść zwycięstwa tylko w przypadku, gdyby po pijanemu przejechała na pasach niepełnosprawną zakonnicę w ciąży.
Częstowanie taką propagandą ,sączoną” z pozycji wysokiego statusu społecznego, sprawiło, że zwolennicy Clinton nie mogą się dotąd otrząsnąć, bo zwycięstwo Trumpa było dla nich jak uderzenie obuchem w głowę.
Internet pokazał swoją siłę,. Zwolennicy Trumpa na forach internetowych się policzyli, upewnili jak wiele osób myśli podobnie i powiedzieli Hillary - „spadaj!”
Czarę goryczy przechyliło chyba FBI ujawniając mejle Clinton i wieści o pozyskiwaniu dla fundacji rodziny Clintonów pieniędzy ze źródeł -także zagranicznych ( w tym Putina i bogatych krajów arabskich)) - co w sytuacji pełnienia przez nią jednocześnie funkcji szefowej amerykańskiej dyplomacji w administracji Obamy, mogło stwarzać nieprzejrzyste relacje i dawało asumpt do oskarżeń o polityczną korupcję. Clintonowie przyznali się do wziątki 200 mln dolarów, której nie ujawnili, ale niczym nie zrażona Hilary ma wielkie pretensje do FBI, że upublicznienie tych wiadomości dobiło ją politycznie. Ciekawe, czy Rudy Giuliani ,jeśli zostanie namaszczony przez Trumpa na szefa resortu sprawiedliwości, dobierze się jej do skóry, czego nie wyklucza, bo przypomniał publicznie, że wszyscy obywatele są równi wobec prawa.
Misternie kreowana przez imperia medialne legenda szlachetnej Hilary legła w gruzach, bo wizerunek czystej jak łza Clinton nie wszyscy chapnęli jak pelikan sznurowadło.
Stała się rzecz nieoczekiwana: amerykański ciemnogród, frustraci i reprezentanci „wszelkiego wstecznictwa” nie dali się zwieść opowieściom bajek sowicie opłacanych dziennikarzy i ekspertów. A także celebrytów, zaprzęgniętych do walki o Biały Dom, łącznie z niemal całym Hollywood, którzy z Barbrą Streisand na czele oznajmiali Amerykanom, że w razie zwycięstwa Trumpa wyjadą z kraju.
Narzędzia, jakich dostarczył internet sprawiły, że stało się możliwe to, co dotąd było nieprawdopodobne. Część Amerykanów ( dotąd przedmiotowy plebs) nie dała się skołować mediom i wyrwała się ze szponów elit. To internet ich upodmiotowił, zmieniając usytuowanie człowieka w świecie. Poczuli się podmiotem, uznali że sami wiedzą jak ocenić sytuację w kraju i propagandzie mediów, sterowanych przez liberalno- lewicowe elity nie wierzą. A mając prawo głosu, z tego korzystają.
Oczywiście, rozległy się krzyki i protesty przegranych wyborców Clinton. Rozpoczęły uliczne manifestacje niezadowolonych w obronie demokracji (skąd my to znamy?).Elity nie przyjęły do wiadomości, nie ogarnęły jeszcze, że cos mogło pójść nie po ich myśli. Giuliani nazwał protestujących zgrają mazgajów.
Nie wiemy jeszcze, czego się po rządach ekipy Trumpa spodziewać. Na pewno będzie inaczej. Przed wyborami opublikowano w prasie opinię politologa prof. Allana Lichtmana, który po analizie oceniającej preferencje wyborcze Amerykanów przewidział możliwość zwycięstwa Trumpa i …zamieszki na ulicach. Ale po roku jego …impeachment. Lichtman uważa, że republikanie nie zechcą prezydenta Trumpa, dlatego że nie mogą go kontrolować i jest nieprzewidywalny. A Trump zapewne dostarczy powodów do impeachmentu - bo albo uczyni coś, co zagrozi narodowemu bezpieczeństwu, albo, co pomoże w zabezpieczeniu jego fortuny.
Na razie media z upodobaniem publikują kompromitujące gołe zdjęcia żony Trupa – Melanii. Nie ma co mieć złudzeń. Elity nie dopuszczą, żeby ktoś u steru władzy zerwał się im z łańcucha. Chcą nadal za ten łańcuch pociągać.
Alicja Dołowska