A na Titanicu orkiestra grała do końca

0
0
0
/

pilkaW mediach obserwujemy furorę polityków PiS i dziennikarzy popierających tę partię po uchwaleniu przywrócenia poprzedniego wieku emerytalnego. Oto chwalą się politycy, że ich partia konsekwentnie dotrzymuje zobowiązań wyborczych, pozytywnie dystansując się od tych partii, które po wyborach zapominały o swoich programach. To prawda - PiS dotrzymuje zobowiązań wyborczych, przynajmniej w zakresie wydatków publicznych. Nie ulega też wątpliwości, że ta decyzja umocni jeszcze bardziej popularność partii rządzącej, być może już obecnie zapewniając jej reelekcję za trzy lata. Tylko powstaje zasadnicze pytanie, czy nasze państwo na to stać, czy interes partyjny nie jest realizowany kosztem państwa i kosztem już nie tylko przyszłych pokoleń, ale kosztem społecznym, który ujawni się już za około dziesięć lat? Otóż podwyższenie wieku emerytalnego, tak niepopularne w znacznej części polskiego społeczeństwa, to skutek zapaści demograficznej. Od początku lat 90-tych, pokolenie dzieci nie odtwarza pokolenia rodziców. Pokolenie dzieci już od kilkunastu lat jest mniejsze od pokolenia rodziców o około40%. Polska należy do krajów o najniższym wskaźniku reprodukcji prostej. Konsekwencją tej sytuacji już dziś jest spadek bezrobocia,którego zasługę też próbuje sobie przypisać obecny rząd. Tymczasem, spadek bezrobocia jest spowodowany przechodzeniem na emeryturę pokolenia wyżu demograficznego końca lat 40-tych i 50-tych i wchodzeniem w wiek produkcyjny pokolenia niżu lat 90-tych. Ubytek siły roboczej będzie się z każdym rokiem nasilał, bowiem coraz mniej liczne roczniki wkraczają w życie dorosłe. A to oznacza także, że coraz mniej będzie pracujących na utrzymanie systemu emerytalnego. Dziś sytuacje ratuje imigracja zarobkowa z Ukrainy, ale zniesienie wiz dla Ukraińców przez Unię, spowoduje systematyczny ich odpływ do krajów zachodnich, które oferują im znacznie większe zarobki, niż w Polsce. Zasadniczy problem zacznie się w Polsce za około 10 lat, gdy całe pokolenie wyżu demograficznego znajdzie się na emeryturze, a w życie dorosłe będą wkraczały wyjątkowo nieliczne roczniki urodzone już po roku 2000. Wtedy nastąpi załamanie systemu emerytalnego, bowiem po prostu nie będzie komu pracować na wzrastającą armie emerytów. Już dziś system ZUS jest kompletnie niewydolny. Państwo systematycznie dopłaca do tej instytucji ponad 40 mld złotych, do tego dochodzi dotacja dla KRUS w wysokości 15-16 mld, emerytury mundurowe kosztują około 15 mld złotych, sędziowskie blisko 2 mld. Państwo powoli zamienia się w instytucje zabezpieczenia emerytalnego. Z każdym rokiem nakłady na system emerytalny będą gwałtownie rosnąć. To oznacza, że w budżecie nie będzie środków na politykę rozwojową. Żeby utrzymać wzrastającą armię emerytów, państwo będzie zmuszone do zwiększenia obciążeń pokolenia pracującego. To oznacza jawny i ukryty wzrost opodatkowania tego pokolenia. Naturalna reakcją w takiej sytuacji, będzie ucieczka od wzrostu obciążeń, najczęściej w postaci emigracji. To tylko przyspieszy krach systemu emerytalnego. Tym bardziej, że oprócz zobowiązań emerytalnych mamy dziś do czynienia z gwałtownym wzrostem długu publicznego, najczęściej nominowanego w walutach obcych. To wszystko nie tylko staje się barierą rozwojową, ale też zagraża kryzysem finansowym i atakiem spekulacyjnym. Obecna polityka zadłużania państwa, w tym obniżenia wieku emerytalnego, jest tykającą bombą podłożoną pod polska gospodarkę. Ta bomba najprawdopodobniej wybuchnie za około dziesięć lat, gdy całe pokolenie wyżu lat 50-tych znajdzie się na emeryturze. Ta polityka, ani nie zapewnia rozwoju polskiej gospodarki, ani też nie gwarantuje dobrobytu emerytom. Wprost przeciwnie. Te roczniki, które dziś wkraczają w wiek emerytalny, zapłacą za tą beztroską decyzję jeszcze w swoim życiu. To nie nasze dzieci, ale my zapłacimy za wywiązywanie się ze zobowiązań wyborczych PiS-u i za uzyskaną w ten sposób popularność tej partii. Polacy zapłacą za katastrofę demograficzną w ten, czy inny sposób. Decyzja Tuska o podwyższeniu wieku emerytalnego miała na celu tylko złagodzenie kosztów tej katastrofy. Zaś przywrócenie poprzedniego wieku emerytalnego te koszty tylko wyostrza. Trzeba jasno powiedzieć, że w systemie solidarności pokoleń, przyczyną katastrofy emerytalnej jest katastrofa demograficzna. Przez całe lata 90-te i lata następne, politycy nie przyjmowali do wiadomości kryzysu urodzeń i konsekwencji stąd wynikających. W okresie AWS, politykę prorodzinną blokował Leszek Balcerowicz, widząc w niej tylko koszty socjalne, a nie długofalową inwestycję. W 2005 roku z inicjatywy środowiska, które obecnie znalazło się w Prawicy Rzeczpospolitej do programu wyborczego PiS wpisana została koncepcja 500+, ale niestety po wyborach nieodpowiedzialną decyzją Jarosława Kaczyńskiego ten program został wyrzucony do kosza. Dziś bylibyśmy w zupełnie innej sytuacji demograficznej, społecznej i nawet gospodarczej, gdyby ten program zostałby wówczas wprowadzony w życie. Powstrzymałby znaczną część emigracji i przyczyniłby się do wyraźnego wzrostu urodzeń, bowiem wówczas w wieku reprodukcyjnym było pokolenie wyżu demograficznego z przełomu lat 70/80-tych. Dziś to pokolenie już wychodzi z wieku reprodukcyjnego. Wprowadzona w 2007 roku duża ulga podatkowa na dzieci, wbrew głosom PiS-u, pięciokrotnie niższa, niż program 500+, spowodowała wzrost urodzeń o około 30 tyś dzieci rocznie. Dziś 500+ nie spowoduje gwałtownego wzrostu urodzeń, bo pokolenie wyżu wychodzi już z wieku prokreacyjnego. Decyzja Jarosława Kaczyńskiego aby w 2005 roku wyrzucić program prorodzinny do kosza, dziś owocuje utrzymaniem zapaści demograficznej, bowiem duża ulga podatkowa była zbyt mała, żeby przeciwdziałać kryzysowi demograficznemu. Przywództwo narodowe musi przede wszystkim dobrze rozpoznać wyzwania stojące przed naszym narodem, zwłaszcza zagrożenia, żeby dać na nie skuteczną odpowiedź. Dziś największymi zagrożeniami są: katastrofa demograficzna i zagrożenie naszego bezpieczeństwa narodowego. To są najważniejsze zadania dla państwa i środki państwowe powinny być przede wszystkim skoncentrowane na przeciwdziałaniu tym zagrożeniom. Program 500+ odpowiada, choć w sposób spóźniony na zagrożenie demograficzne. Musi być on uzupełniony innymi działaniami prorodzinnymi, zwłaszcza wydłużeniem urlopów macierzyńskich na drugie i trzecie dziecko, tak, aby ograniczyć skutki tej demograficznej katastrofy. Wzrost zagrożenia naszego bezpieczeństwa narodowego, wymaga radykalnej rozbudowy polskiej armii i zwiększenia nakładów do 3% PKB. Obniżenie wieku emerytalnego praktycznie uniemożliwia realizację tego postulatu. Polska wobec wyzwań naszego bezpieczeństwa więc pozostanie relatywnie bezbronna. I taki jest skutek obniżenia wieku emerytalnego. Dziś przeciwstawienie się realizacji przywrócenia poprzedniego wieku emerytalnego nie jest popularne, bo zderza się ze społecznymi oczekiwaniami. Ale zadaniem przywództwa narodowego nie jest schlebianie nastrojom społecznym, ale zabezpieczenie rozwoju naszego narodu. Można powiedzieć, że to oczekiwane społecznie rozwiązanie zagrażają przyszłości nie tylko naszego narodu, ale także tych roczników, które będą wkraczały w wiek emerytalny. Ta decyzja PiS, to decyzja, popularna, ale jakże krótkowzroczna. Bo w polityce często trzeba podejmować twarde decyzje, ale służące rozwojowi narodu, a nie tylko decyzje popularne. Dziś PiS świętuje i cieszy się, że zapewnił sobie następną kadencję, ale ta radość przypomina orkiestrę, która grała na Titanicu. Miała ona uspokoić pasażerów i zapobiec wybuchowi paniki, jaką dawała prawda o ich sytuacji. I taką rolę dziś spełnia decyzja PiS.

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną