Obniżka wieku emerytalnego to pudrowanie trupa systemu emerytalnego, będącego zagrożeniem dla biologicznego przetrwania narodu.
Przed wyborami byłem niezwykle krytycznie nastawiony do PiS. Niestety, jak przewidziałem PiS poparł aborcję eugeniczną i GMO. Z drugiej jednak strony w innych kwestiach jestem pozytywnie zaskoczony tym, że PiS nie dogadał się z przedstawicielami systemu III RP i system ten konsekwentnie rozbija. Martwi mnie jednak, że partia Kaczyńskiego nie działa na rzecz obniżki podatków i likwidacji szkodliwych przepisów – chociaż jako realista nie oczekiwałem po PiS jakiś reform wolnorynkowych (mimo że są one konieczne). W kwestii obniżenia wieku emerytalnego muszę stwierdzić, że niższy wiek emerytalny (tak jak to przegłosował PiS) nie rozwiązuje problemów z systemem emerytalnym. Jest tylko pudrowaniem trupa, utrzymywaniem systemu który prędzej czy później zbankrutuje, i którego istnienie jest zagrożeniem dla biologicznego przetrwania narodu.
Dziś zrabowane podatnikom składki są przeznaczane na wypłaty dzisiejszych emerytur i rent. Warunkiem trwania systemu emerytalnego jest nieustanny i niemożliwy do osiągnięcia wzrost liczby płacących podatki zwane składkami. System wymaga, by z roku na rok rodziło się, a potem było okradanych w postaci płacenia składek coraz więcej podatników.
Sama zasada działania systemu emerytalnego musi doprowadzić do jego bankructwa. W zastraszającym tempie rośnie liczba uprawnionych do świadczeń, jest coraz więcej ludzi starych, a spada liczba urodzeń. Jest zbyt mało ludzi, by zapewnić pieniądze na świadczenia dla wszystkich emerytów.
Liczby urodzeń, nikomu i żadnymi środkami administracyjnymi, nie udało się w znaczącym stopniu zwiększyć do poziomu pozwalającego na przetrwanie systemu emerytalnego. Spadek urodzeń jest związany ze zmniejszeniem się płodności - przed rewolucją naukowo-techniczną musiało się rodzić dużo dzieci, bo większość z nich wcześnie umierała, a ludzie żyli bardzo krótko. Dziś mała liczba potomstwa i tak pozwala na przetrwanie gatunku. Ludzie unikają też rozmnażania, bo konsumpcja jest bardziej atrakcyjna od prokreacji. Zmniejszenie się płodności jest naturalnym procesem w społeczności żyjącej w dobrobycie (wobec życia w nędzy społeczeństw pierwotnych).
System emerytalny ze swej natury jest autodestrukcyjny. Składki są tak wysokie, że praca staje się zbyt kosztowna - produkty i usługi są za drogie, nikt ich nie chce kupować. W konsekwencji zakłady pracy bankrutują a bezrobocie rośnie. Pracownikom nie opłaca się pracować, szczególnie legalnie płacąc składki, bo władza rabuje im na emerytury większość zarobków. Składka emerytalna powoduje też wzrost cen z powodu wysokich kosztów pracy. Młodzi bezrobotni są biedni i nie decydują się na posiadanie dzieci, w konsekwencji nie ma komu płacić przyszłych składek.
Już dziś nie ma wystarczającej liczby podatników, których państwo może okradać. W przyszłości będzie z tym jeszcze gorzej. Dodatkowo państwo nie ma żadnej własności, a jak ma, to nie będzie miało komu ja sprzedać, by finansować przyszłe emerytury (czy zasobów naturalnych jak np. Norwegia). Państwo zatem generuje długi, które będzie musiało spłacić okradając przyszłe pokolenia. Politycy, dbając o swój osobisty interes przedłużają agonię systemu emerytalnego. I tak utrzymywanie systemu emerytalnego i lekceważenie interesu narodowego oprowadzi do biologicznego końca Polaków, i samej Polski.
Lewicowcy w swoich wypowiedziach twierdzą, że można ratować system emerytalny przez sprowadzenie do Polski kilku milionów islamistów, Azjatów i murzynów. Lewicowa koncepcja jest głupia z tego powodu, że kolorowi nie tylko nie będą mieli chęci do pracy, ale też nie będą mieli gdzie pracować – państwo samo generuje bezrobocie. Doświadczenie krajów zachodnich uczy, że większość z imigrantów nie będzie zainteresowana pracą. Lewicowa próba reanimacji systemu emerytalnego zakończy się krwawym konfliktem międzykulturowym – imigranci albo anihilują emerytów by przejąć ich mienie, albo realnie staną się niewolnikami białych emerytów.
Przedłużanie agonii systemu emerytalnego skutecznie uniemożliwia biologiczne przetrwanie narodu. Młodych nie stać na prokreację, natomiast koszty systemu emerytalnego skłaniają młodych do emigracji. Polska z dnia na dzień wymiera.
Biologiczne przetrwanie narodu wymaga zniesienia przymusu płacenia składek emerytalnych, by młodzi mieli za co utrzymywać rodziny, by mieli możliwość pracy i dostatniego życia. Patologiczny system emerytalny wprowadza sztuczny konflikt między między młodym a starszym pokoleniem – korzystne dla młodych zniesienie składek emerytalnych bezpośrednio uderzy w starszych ludzi.
Młodym w reprezentowaniu ich interesów na scenie politycznej pomogło by przyznanie praw wyborczych dzieciom. Prawami tymi dysponowaliby rodzice. Było by to sprawiedliwe bo władze podejmują decyzje, za które będą musiały płacić i ponosić konsekwencje w przyszłości dzieci. Dzięki temu władze rzadziej podejmowały, by decyzje bardziej korzystne dla emerytów, za które płacić w przyszłości będą musiały dzieci i ich młodzi rodzice.
Kiedy zbankrutuje system emerytalny, emeryci znajdą się bez środków do życia. Ci emeryci i renciści, którzy zainwestowali czas i troskę w swoje dzieci, dzięki czemu zyskali związek emocjonalny z nimi, zazwyczaj będą mogli liczyć na pomoc i troskę swoich dzieci. Większość z tych, którzy nie troszczyli się o własne dzieci lub wychowali je na egoistów poniosą tego konsekwencje, pozostając sam na sam ze swoim ubóstwem.
Oczywiście nikt na radykalne, ale potrzebne rozwiązania się nie zdecyduje. Krokiem w dobrą stronę mogłaby być likwidacja ZUS, zniesienie przymusu ubezpieczeń i zapewnienie dotychczasowym emerytom powszechnej emerytury obywatelskiej w jednolitej wysokości (np. pensji minimum) wypłacanej z budżetu państwa. Pozwoliłoby to emerytom przeżyć a państwu nie zaciągać kolejnych zobowiązań emerytalnych, których nie będzie wstanie spłacić. Ograniczy też marnowanie pieniędzy na biurokrację ZUS (świadczenie byłoby powszechne i wydawane na podstawie np. systemu Pesel).
Jan Bodakowski