Minął ledwie rok z kawałkiem a Platformie kurczy się i zwija. Tempo zwijania zależy od częstotliwości pokazywania liderów w telewizorniach. Pan Grzegorz przewodniczący dwoi się i troi, żeby pogrzebać partię matkę. Zęby działają. Krytyka totalna działa. Straszenie PiS-em działa. Wszystkie dopalacze na pokładzie. Przewodniczący stara się z całych sił.
Niekwestionowanym wzmocnieniem okazał się być rzut na ekran z przedstawieniem Gabinetu Cieni. Cienie mają się spotykać w każdy wtorek w podzespołach pięcioosobowych. Cień cieni, czyli Grzegorz przewodniczący, zarządził podsumowanie działalności obecnego rządu na koniec 2016 roku. Nie będzie więc w tym roku Bożego Narodzenia tylko będzie Posiedzenie Cieni w świetle minionego roku. Nie wiem, co na to kapelan Gabinetu ks. Sowa. Nie wiem tym bardziej, że jego brat, Sowa także, zdradził partię cieni i przepisał się do partii Nowoczesnej. On podąża z duchem czasu, a jego brat ksiądz, z jakim duchem podąża? Nie wiem i nie chcę się wypowiadać.
W cieniu Cienia Grzegorza odnalazła się pani Ewa, kiedyś cień Donalda, a teraz cień Cienia. Pani Ewa będzie surową recenzentką partii PiS. Będzie wszerz i w głąb analizowała i badała poczynania. I jako najbardziej wiarygodny cień wszystko wyciągnie na światło dzienne. Bo Ewa słów dotrzymuje. Cała Polska o tym wie. Wiarygodność Ewy jest legendarna. Co powie Ewa, to powie, a życie pójdzie sobie. Obok pójdzie.
Drugim najważniejszym cieniem został Tomasz „tablica Mendelejewa”. Więc wszyscy w wojsku się ucieszyli i zapisali się na korepetycje z chemii. O innych cieniach napiszę innym razem, bo szaro mi się przed oczami zrobiło.
Ten spektakularny rozbłysk Cieni miał odbić się wielkim echem, a odbił się wielkim śmiechem. I echo tego śmiechu długo będzie odbijać się po Polsce. Platforma zorganizowała już pierwsze posiedzenie swego Gabinetu. Rekordy śmieszności przebijają kolejne maksima na giełdzie dowcipów. Kabareciarze załamują ręce, bo Grzegorz im podbiera pomysły. Żeby to jeszcze chodziło tylko o posiedzenie. Przecież nikt im nie broni posiedzieć sobie i pogadać, powspominać o czasach świetności. Niech sobie posiedzą. Niech poćwiczą siedzenie. Może się przydać.
A tymczasem Cienie noszą się z zamiarem powołania cieniowych wojewodów, starostów, po prostu cieniów urzędników wszystkich szczebli. Platformy cienie cieni pokryją całą Polskę. Posiedzenia będą się odbywać na orlikach. A raz w roku na plaży na Helu, na zaproszenie pani Sawickiej i jej kolegi burmistrza. Chcą się odwdzięczyć za odzyskane wcześniej utraconych strat moralnych. Honorowym gościem będzie cień Andrzej Rzeplińskiego, jako zaraz byłego prezesa Trybunału Konstytucyjnego.
Wśród chętnych do goszczenia cieni było wielu, m.in. prezydent Łodzi Hanna Zdanowska, ale okazało się, że wyłudziła i teraz musi organizować marsze „MuremZa”, żeby nie wylądować za murem. Podobny los spotkał prezydenta Lublina Krzysztofa Żuka, co pobierał wynagrodzenie, a nie powinien. Potem planowano we Wrocławiu, ale właśnie Józef P. kieszonkowe 4 miliony musiał wydać na możliwość spacerowania bez strażników. Tak też w związku z licznymi wpadkami Platforma już nie planuje posiedzeń wyjazdowych, bo czego się nie dotkną, to CBA wpada z wizytą przed śniadaniem.
A Grzegorz skarży się światu, że zrobiono z Platformy partię obciachu. Kto zrobił? Przecież nikt nie musiał robić. Cień cieniów i jego wszystkie cienie tylko wzmacniają szacunek dla podobno największej partii opozycyjnej. Oby tak dalej. Trzymam kciuki za cienie.
Dr Paweł Janowski
Redaktor naczelny miesięcznika „Czas Solidarności”
Felieton ukazał się w najnowszym wydaniu „Tygodnika Solidarność”