No i już po szumnie zapowiadanej demonstracji Stowarzyszenia „Obywateli RP”. A jej lider zapowiadał, że będzie tak gorąco. Podgrzewał atmosferę, udzielając tu i ówdzie wywiadów i dowodząc, że władzy trzeba grać na nerwach. Na portalach internetowych sugerowano, że może dojść do użycia broni, bo przecież nie wszyscy funkcjonariusze policji ,odchodząc na emeryturę, oddali ją.
Paweł Kasprzak informował, że oni w osiemdziesiątą miesięcznicę smoleńską zorganizują pod Pałacem Prezydenta manifestację. A jej celem to… sprzeciw przeciwko ekshumacji ciał ofiar katastrofy. W taki sposób członkowie Stowarzyszenia „Obywatele RP” chcą wesprzeć te rodziny smoleńskie, które były przeciwne decyzji prokuratora, aby dokonać ekshumacji wszystkich ciał smoleńskich. Niech Kaczyński nakaże prokuraturze wstrzymanie ekshumacji, w przeciwnym razie zajmiemy krzyż - grzmiał Kasprzak. Kuriozalne stanowisko zwłaszcza wobec niedawnych doniesień, mówiących, że w grobie prezesa PKOI Piotra Nurowskiego pochowano Mariusza Hanzlika.
Tego, że niektóre ciała zostały podmienione, dowiodła pierwsza ekshumacja. Wówczas wykryto, iż sześć ciał zostało pochowanych w nie swoich grobach. Niektóre były zbezczeszczone, z petami papierosów wetkniętymi w ciała, z gumowymi rękawiczkami w miejscu głowy. Jak zdrowo myślący człowiek może być przeciwny obecnym ekshumacjom? Odwiedzając grób swojej bliskiej osoby, nie ma się pewności, kto leży w miejscu, w którym powinien być ten, o którym mówi nagrobny napis. Można to tym tłumaczyć, że wcześniejsza ekshumacja dokonana jeszcze za rządów PO PSL przebiegała w skandalicznej atmosferze przepychanek rodzin ofiar z ówczesną władzą. Teraz, gdy znów wykryto podmienienie ciał, konieczność tej operacji stała się chyba niezbędna.
I nagle ze swoimi chyba wcześniej przygotowanymi hasłami na transparentach wyskoczył Kasprzak. Z grupą oszołomów chciał zaistnieć w mediach. Poczuł swoje pięć minut i do dzieła. Nie pozwoli ludziom modlić się na Krakowskim Przedmieściu, „zajmie krzyż” cokolwiek to znaczy i spowoduje rozróbę. Wyjątkowy przejaw zdziczenia i barbarzyństwa, gdy modlitwę za zmarłych przerywa się chamskimi wybrykami.
Niestety Krakowskie Przedmieście pamięta skandaliczne happeningi organizowane przed kilkoma laty przez ludzi Palikota. Profanacja krzyża, z zawieszonymi na nim puszkami piwa, pluszowym misiem, sikanie na znicze, lżenie osób modlących się pod krzyżem i inne orgiastyczne działania. Wówczas policja interweniowała, ale atakując obrońców krzyża. Brutalnie rozprawiano się z niektórymi ludźmi. Na sceny niczym z piekła „Boskiej komedii” Dantego władza nie reagowała, forując nowego lidera Tarasa, który stanął na czele tych satanistycznych zajść. Udzielił nawet wywiadu „Gazecie Wyborczej” dowodząc, że na Krakowskim Przedmieściu „ panuje fajny klimat”. Teraz liderowi Stowarzyszenia „Obywatele RP” marzy się podobna atmosfera. Tylko zapomniał, że czasy się zmieniły.
W rzeczywistości jego protest wyglądał żałośnie. Po porannej Mszy, gdy delegacja składała pod Pałacem Prezydenckim kwiaty, doszło do przepychanek, które błyskawicznie wyciszyła policja. Wieczorna próba zakłócenia uroczystości była jeszcze bardziej komiczna. Podczas przemówienia Jarosława Kaczyńskiego grupa „Obywateli RP” podrygiwała potrząsając białymi kwiatami. Było trochę gwizdów i pokrzykiwań i na tym koniec.
Nie udało się przybranie szat męczenników, których władza będzie pałować, szarpać i zamykać w areszcie. Na nic zdało się nocne czuwanie w deszczu, aby zająć godne miejsce, siadanie zwartym szykiem na trotuarze. „Męczennicy” jak niepyszni rozeszli się do domów.
Wprawdzie Kasprzak zapowiada podobne demonstracje w każdym miesiącu, ale może pójdzie po rozum do głowy i zrozumie swoją śmieszność.
Jakim trzeba być nieodpowiedzialnym cynikiem gotowym na wszystko, gdy wydaje się dwanaście pozwoleń na demonstracje w tym samym czasie i miejscu. Teraz dopiero widać, jak potrzebna jest nowa ustawa o zgromadzeniach, tak krytykowana przez opozycję. Wprowadzając zakaz dwóch demonstracji w tym samym miejscu i czasie, usunie się ten problem. Jedne zgromadzenie od drugiego będzie dzieliła odległość 100 metrów.
Obecnie władze miasta miały nadzieję, że swoją decyzją wywołają zamieszki uliczne. Teraz liczą na 13 grudnia. W rocznicę Stanu Wojennego, naszej narodowej tragedii, cała totalna opozycja z niezadowolonymi esbekami chce znów wyjść na ulicę. W odpowiedzi zwolennicy obozu rządowego planują również demonstrację. Dodatkowo atmosfera jest podgrzewana przez media. Jest jednak nadzieja, że do żadnych zamieszek, tak oczekiwanych przez opozycję, nie dojdzie.