Łukasz Urban, do niedawna jeden z tysięcy polskich kierowców. Zginął w obronie bezbronnych przechodniów na berlińskim deptaku. Walczył do samego końca. Zamachowiec kłuł go nożem w trakcie jazdy po deptaku i w końcu go zastrzelił. Łukasz był już postrzelony na kilka godzin przed zamachem. Ranny przebywał w szoferce i przeszkodził zamachowcowi w dokonaniu większej masakry niewinnych ludzi. Zwykły polski kierowca. Niezwykły człowiek.
Dlaczego doszło do tej tragedii? Kolejny muzułmanin opętany ideologicznym szaleństwem morduje Europejczyków. Dlaczego? Firma Thyssen Krupp nie pozwoliła zaparkować Polakowi jego TIR-a z towarem na ogrodzonym terenie. Dlaczego? Zaraz po zamachu niemiecka policja zakazała publikowania wizerunku terrorysty z” obawy o naruszenie jego prywatności”. Till Steffen, członek niemieckiej Partii Zielonych, szef organu sądowego w Hamburgu, przez 12 godzin nie zezwalał niemieckiej policji na opublikowanie wizerunku 24-letniego Tunezyjczyka Anisa Amri. Ze strachu „o naruszenie prywatności” nie publikowano twarzy mordercy, który zamordował Polaka Łukasza Urbana i 11 Niemców, raniąc jeszcze 48 osób. Dopiero po 12 godzinach, podczas przypadkowej kontroli, został zastrzelony przez policjantów w Mediolanie. Czy niemieccy politycy wyszli z amoku po tej tragedii?
Tunezyjczyk Anis Amri, mieszkający w Tunezji w Tataouine, przyjechał do Europy jako uchodźca przez wyspę Lampedusę, potem Palermo, podając się nieletniego – choć miał wówczas 19 lat. Został aresztowany w 2011 za drobne przestępstwa. Miał mimo to wciąż zgodę na przebywanie w Unii Europejskiej. Przez Italię przedostał się w lipcu 2015 do obozu uchodźców w Kleve przy granicy z Holandią. W Dortmundzie był aresztowany i podejrzewany o kontakty z ISIS. Podawał fałszywe nazwiska i fałszywe narodowości. W lutym 2016 przeniósł się do Belina. Tam był ponownie aresztowany w lipcu. Posługiwał się fałszywymi włoskimi dokumentami. I wciąż zwiedzał Europę. Przywiózł jej cały bagaż swej kultury. I ten bagaż wyładował w Berlinie.
Brytyjscy kierowcy zorganizowali akcję zbierania funduszy na wdowy i osieroconego dziecka. Tysiące bezimiennych ludzi do tej pory zebrało już ponad 50 tysięcy funtów. Premier Beata Szydło przyznała rodzinie tragicznie zmarłego kierowcy specjalną rentę. Zwykli Niemcy domagają się przyznania pośmiertnie medalu za odwagę, a politycy niemieccy… jak można było się spodziewać boją się polskiego bohatera. To nie w tonacji multi-kulti, żeby nagradzać obrońcę niewinnych ludzi, a do tego Polaka. Ślepi prowadzą kulawych.
Czego jeszcze trzeba, żeby lewaccy politycy opamiętali się? Ilu ludzi musi zostać zamordowanych, żeby przestali rysować kredkami po asfalcie i zabrali się za obronę swoich narodów? Na pewno nie zrobią tego figuranci udający mężów stanu w Brukseli i Berlinie. Nie zrobią tego europejscy tchórze. Ale w końcu Niemcy nie wytrzymują. Normalni Niemcy stracą cierpliwość. Policja kilkanaście dni temu siłą stłumiła protesty pod siedzibą centrali CDU. Niemcy poddali się bez walki? „Całe dzielnice Berlina są już opanowane przez środowiska islamistów-slafitów” – jak mówi Witold Gadowski. Enklawy islamistyczne w Europie są już twardym faktem. Ale to święta Bożego Narodzenia są zakazane, to katolickie kościoły są burzone we Francji, to chrześcijanom nie wolno okazywać publicznie swej wiary. Europo, idź dalej w tym kierunku, idź na zatracenie, a obudzisz się w przepaści.
Dr Paweł Janowski
Redaktor naczelny miesięcznika „Czas Solidarności”
Felieton ukazał się w najnowszym wydaniu „Tygodnika Solidarność”