Robią nam na wycieraczkę

0
0
0
/

Nie wiem, jak wam, ale mnie już kompletnie obrzydło to, co się wyrabia między ekipą rządzącą, a tak zwaną opozycją. Towarzystwo okupujące parlament, utrzymujące „popularność” dzięki nagłaśnianiu różnych błaznujących szczerbów, śpiewających w sali plenarnej much i innych szperających w cudzych papierach i komputerze marszałka, czas najwyższy pogonić. Nie po to szliśmy rok temu do urn wyborczych, by płacić - jak na naszą kieszeń - ogromne pieniądze za obstrukcję karierowiczów, kreującym własne osoby dla ambicji, interesów, rozpoznawalności i dla jaj.   Kiedyś był cały szereg dowcipów o tzw. szczytach. Dotyczyły obciachu, szybkości, chytrości itd. Lista szczytów była długa, wciąż wymyślano nowe i Polska się z nich śmiała, choć bywały i słone, i chamskie. Nie wiem czy śmiał się z nich prof. Hartman, ale skoro stwierdził, że PiS do władzy wybrały chamy i pospólstwo, to zacytuję jeden z dowcipów, aby mu pasowało do tezy. Tylko nie obraźcie się za prostacką obrazowość. Jaki jest szczyt bezczelności? – Załatwić się komuś na wycieraczkę, zadzwonić i poprosić o papier toaletowy. Otóż, mam wrażenie, że w gmachu na Wiejskiej ciągle robią nam na wycieraczkę i proszą nas o papier toaletowy. A największym pragnieniem uczestniczących w tej fizjologicznej czynności jest to, aby owo „załatwianie się” odbywało się w świetle jupiterów, w asyście dziennikarzy, z transmisją do telewizyjnych i radiowych stacji, których się namnożyło jak królików. Rolą opozycji jest merytoryczna krytyka proponowanych dla społeczeństwa przez ekipę rządzącą rozwiązań legislacyjnych, merytoryczny spór służący dobru wspólnemu, przedstawianie własnych projektów, cenzurowanie tych, którzy są przy władzy, a nie polityczne bicie piany, czy występy odbierające Sejmowi autorytet. Tymczasem przedstawienie, jakie urządziła nam pseudoopozycja obraża poczucie godności obywateli, wywołuje wręcz odruchy wymiotne, gdy włącza się telewizję. Ludzie, ile można!!! I my jeszcze tym błaznom za to płacimy ogromną kasę. Tragedią polskiej współczesności jest to, że odnosi się wrażenie, że upadły wszystkie autorytety, prawdę ukradli polityczni złodzieje, a cwaniacy próbują na kłamstwie zbić kapitał. Nie pozwólmy na to. Kto by tam wiedział o pośle- błaźnie, gdyby nie cała otoczka medialna i uczynienie z niego bohatera. Ale jak stwierdził Liroy, wielu z posłów, którzy po raz pierwszy dostali się do Sejmu, zobaczyli „te marmury, gobeliny, basen i saunę”, całe to – jak określa Liroy-„bizancjum” - będzie stawało na głowie i wyrabiało niestworzone rzeczy, byle tam pozostać jak najdłużej. A rozpoznawalność jest atutem, by znów załapać się na fuchę parlamentarzysty. Dla zbicia popularności można ogłosić, że jest się gejem, lesbijką, wojującą feministka, macicą wyklętą i kim tylko się da, aby ludzie o tym mówili. Kiedyś Studencki Teatr Satyryków śpiewał piosenkę, którą dziś wzięli chyba na sztandary „opozycjoniści”. „Ludzie to kupią, ludzie to kupią/ Byle na chama, byle głośno, byle głupio”. Nie musimy kupować. Powinniśmy napiętnować, bo weszli do Sejmu nie po to, aby urządzać cyrk, ale rozwiązywać nasze problemy. A to Polska ma z nimi problemy. I jeżeli jakieś nadgorliwe telewizje będą pokazywać transmisje live z tych politycznych igrzysk, kreować błaznów na bohaterów, tłumaczyć demokrację łamaniem prawa, proponuję przywołać słowa prof. Zybertowicza. „Rozstańmy się wreszcie z romantyczną wizją demokracji. Demokracja to gra interesów”. Ano właśnie. I pamiętajmy ,że demos- to z grec. znaczy lud. To my ostatecznie zdecydujemy czy na taki cyrk pozwolimy, czy też damy im łupnia. W jakiej formie, trzeba już kombinować. Czara goryczy się przelała, bo „robią” nam na wycieraczkę i proszą o papier toaletowy. Jeśli przymkniemy oczy, możemy się uznać za masę upadłościową. Wybór od nas zależy. Na Wiejskiej pozwalają sobie na demolowanie porządku prawnego, podczas, gdy nas zwykłych obywateli za nieprzestrzeganie prawa surowo się karze. Tak jakby sądzili, że istnieją sami dla siebie, a odkąd weszli do Sejmu, nie musza już nas reprezentować, bo załatwili sobie kasę na cztery lata. Dlatego zakończę cytatem powiedzonka, które kiedyś często używano. „Cicho, bo przyjdzie Zdzicho. I rozpędzi towarzycho”. Jakkolwiek ci „z wyższej półki” określają Polaków pogardliwym mianem „Janusze. To jednak Zdzichów u nas dostatek… Alicja Dołowska

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną