Trzeba mieć świętą cierpliwość

0
0
0
/

Jak na razie cyrk sejmowy zakończony. PO uznała, że dalsze blokowanie mównicy sejmowej nie ma sensu. Musiała w końcu ustąpić, ale ogłasza swoje zwycięstwo. Grzegorz Schetyna zaznacza, że obecność dziennikarzy w Sejmie to wynik protestu. Gdyby tak było, protest mógłby się zakończyć już 17 grudnia, bo wówczas działająca na dotychczasowych zasadach praca dziennikarzy została przywrócona. A opozycja z wyjątkiem PSL i Kukiz 15 dalej protestowała na Sali plenarnej, spędzając tam Święta i Nowy Rok. Sama się w swoim proteście pogubiła i nie wiedziała już dobrze, dlaczego nie idzie do domu. Raz powodem byli dziennikarze, poseł Szczerba, potem sprawa budżetu. A to rzekomo nie było kworum, a to opozycja nie została wpuszczona do Sali Kolumnowej, a to osoby trzecie były obecne w Sali. Gdy się okazało, że wszystko przebiegało zgodnie z porządkiem prawnym, opozycja dalej „szła w zaparte”. Im dłużej tam siedzieli, tym miny im coraz bardziej rzedły. W końcu liderzy rozjechali się na wakacje. Zaczęły się kłótnie, wzajemne oskarżania, umilania sobie życia występami. I chyba zaczęli zdawać sobie sprawę, że znaleźli się przy ścianie. Ośmieszyli się przed społeczeństwem, zamiast poparcia i podziwu, wzbudzili irytację. Nie było sensu dalej trwać w tym cyrku. Ale zanim zeszli z mównicy, musieli jeszcze podgrzewać atmosferę w Sejmie. Odblokują czy nie odblokują, zastanawialiśmy się, patrząc z irytacją na ciągłe przekładanie rozpoczęcia początku obrad. Niekończące się posiedzenia w Konwencie Seniorów i ta sama argumentacja – musimy rozmawiać. Tak jakby dotąd nie było na to czasu. Okupowali salę rotacyjnie przez 24 godziny i nie rozmawiali o sytuacji? Woleli słuchać wygłupów Joanny Muchy, robić sobie „urocze” selfie, zapowiadać pogodę. Na merytoryczne rozmowy nie było czasu. Irytacja wśród Polaków była coraz większa. Zastanawiano się, dlaczego PiS nie reaguje zdecydowanie. Marszałek Tyszka z partii Kukiz apelował, aby to on poprowadził pierwsze posiedzenie Sejmu. Będzie wiedział, co ma z demonstrantami zrobić. Sugerował rozwiązanie siłowe, nałożenie na strajkujących kar pieniężnych. I większość z nas skłaniała się ku takiemu rozwiązaniu. A opozycja tylko na taki finał czekała. Ustawiono już kamerę, która przekaże w świat „męczeństwo” posłów. PiS postanowił wszystko przeczekać. Ze świętą cierpliwością godził się na odraczanie obrad 11 stycznia. A w końcu zastosował znakomity fortel. Marszałek Kuchciński otworzył 34 posiedzenie Sejmu, aby uczcić minutą ciszy śmierć znanych Polaków i natychmiast obrady przełożył na dzień następny. Tym samym udaremnił przepychanki wokół mównicy. W konsekwencji obrady zostały przełożone na 25 stycznia. Przerwa jest konieczna-dowodzono- aby zastanowić się nad zmianą regulaminu sejmowego i skłonić do refleksji opozycję. Zobaczymy, co z tego wyniknie. Potrzebne są zabezpieczenia, aby nie doszło ponownie do takiej sytuacji. Obawy nie są bezpodstawne. Już dzisiaj Andrzej Halicki zapowiadał, że PO może w każdej chwili wznowić protest. Opozycja zdaje się nie dostrzegać, że rzekomo walcząc w obronie prawa i demokracji, sama swoim zachowaniem sankcjonuje bezprawie i anarchię. Ale zdrowy rozsądek zawodzi, gdy wkraczają emocje, wywołane desperacją oderwanych od koryta. Wystarczało posłuchać i popatrzeć na wykrzywioną z nienawiści twarz Stefana Niesiołowskiego, który na demonstracji pod Sejmem chrypiał, że oni nie oddadzą tego, co im podstępnie zabrano. Zwycięstwo w wyborach, to podstępne działanie? Widać, że nienawiść zalała rozsądek. Opozycja z tej całej awantury wyszła poobijana, skłócona i ośmieszona przed narodem. Przez wiele lat mówiono, że Polacy nie znoszą awantur, dlatego nie akceptują PiS-u, który ich zdaniem jest konfliktowy. A PO to partia zgody i miłości, jak dowodził w swoim sejmowym expose Donald Tusk. Wokół tego przesłania tak dobrze zbudowano pijar, że partia nienawistników aferzystów i awanturników dzierżyła rządy przez osiem lat. Rozgrabiła to co miała rozgrabić, stworzyła raj dla swoich popleczników i rządziła, zdaniem swojego ministra ,tylko teoretycznie, zostawiając kamieni kupę. I myślano, że tak już będzie po kres ich dni. PO stała się w ich mniemaniu wieczna. Dlatego tak bolesne było przebudzenie po wyborach. Do dzisiaj nie mogą zaakceptować nowego porządku. I starają się szkodzić na kilku frontach: donosząc na Polskę do Brukseli, wyprowadzając ludzi na ulice i paraliżując prace sejmowe. Trzeba jak najszybciej znaleźć rozwiązanie, aby im to uniemożliwić. Nie ma zgody na dalsze niszczenie państwa. Nie można pozwolić na odradzanie się siedemnastowiecznego warcholstwa, które doprowadziło do upadku Polski. Iwona Galińska

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną