Czytam „wSieci”, że „udało się swego czasu wmanewrować prezydenta Busha w rzekomo posiadaną przez Irak broń masowego rażenia. Konsekwencje znamy wszyscy. Sprawa jednak miała drugie dno. Nie chodziło jedynie o napuszczenie do wojny. Ale z czasem i zdyskredytowanie.
Podobna akcja, choć z innym podłożem, została zorganizowana wobec prezydenta elekta Donalda Trumpa. Nie bez powodzenia skoro tysiące dziennikarzy i politologów włączyło do swego repertuaru takie określenia, jak “przyjaciel Putina”, czy wcześniej “chce zdemontować NATO”.
Obie wrzutki odniosły niebywały sukces. I to wbrew logice i faktom. Była też próba wrzutki o Trumpie przechadzającym się z prostytutkami, co rzekomo zostało uwiecznione przez rosyjski wywiad; i to okazało się niewypałem. Podobnie jak informacja o tym, że Rosja wpłynęła na wynik wyborów, bo rosyjscy hackerzy włamali się do paru komputerów”.
Ile jeszcze kłamstw usłyszymy od ludzi, którzy przegrali wybory za oceanem, a także i u nas.