Walczą o polskość do kresu sił – Polacy na Litwie muszą mieć dostęp do oświaty
Z dniem 2 września rodzice i uczniowie szkół z polskim językiem nauczania na Litwie ogłaszają strajk powszechny. Litwini usiłują złamać opór, grożąc mandatami za nieobecność w szkole oraz innymi szykanami. Rodzice i dzieci są jednak nieugięci i nie dają się zastraszyć.
- W związku z informacją, która się ukazała w telewizji litewskiej, jakoby za nieobecność uczniów w szkole i udział w strajku ich rodzicom grożą mandaty, oświadczamy, że informacje te są bezzasadne i kłamliwe – oświadczyło Forum Rodziców Szkół Polskich na Litwie w przededniu strajku.
- Zgodnie z obowiązującym zasadami na podstawie regulaminu wewnętrznego szkół oraz statutu szkół każdy rodzic może usprawiedliwić nieobecność dziecka w szkole do trzech dni bez żadnych konsekwencji. Jeżeli dziecko nie zjawia się w szkole dłużej niż 3 dni, rodzicom grozi zaledwie oficjalne upomnienie za nieusprawiedliwioną obecność. Mandaty grożą tylko w tym przypadku, jeżeli dziecko nie zjawia się w szkole bez usprawiedliwienia notorycznie i rodzice nie zapewniają mu należytej opieki. Zatem w przypadku trzydniowej nieobecności dziecka w szkole nie ma podstaw do karania mandatami – tłumaczyli przedstawiciele forum, podkreślając, iż „naganne zachowanie Ministerstwa Oświaty i Nauki, które zastrasza rodziców mandatami, jest nie do przyjęcia”.
- Urzędnicy musieliby więcej uwagi skierować na zapewnienie sprawnego procesu nauczania oraz przyznanie akredytacji, a nie na zastraszanie rodziców – skonstatowali, zauważając, iż „obrana przez władze i media taktyka zastraszania rodziców wykazuje obawę strony litewskiej o skuteczność naszych działań”. - Nie dajmy się zastraszyć! - zaapelowali.
Decyzja o rozpoczętym dzisiaj strajku została wymuszona działniami litweskich władz, które w 2011 roku pomimo protestów społeczności polskiej na Litwie znowelizowały ustawę o oświacie, w sposób znaczący pogarszając warunki nauczania szkół mniejszości naukowych, w tym przede wszystkim polskich.
Zarówno Sejm, Senat jak i rząd kompletnie zignorowały 60 tys. głosów obywateli, którzy podpisali się pod wnioskiem przeciwko wprowadzaniu zmian do wspomnianej ustawy.
2 września 2011 roku został ogłoszony strajk szkół polskich na Litwie, zawieszony 4 września 2011 r., kiedy to do Wilna przybył ówczesny Premier RP Donald Tusk.
Zostało wówczas uzgodnione z rządem Litwy powołanie międzyrządowego zespołu ekspertów do zbadania skutków przyjętej ustawy i opracowania rekomendacji tej sprawie. W listopadzie 2011 r. po pięciu posiedzeniach, polsko-litewski zespół ekspertów zakończył pracę bez żadngo porozumienia. Nie uzgodniono nawet wspólnego komunikatu. Stanowisko strony litewskiej wybrzmiało aż nadto jasno – lituanizacja Polaków będzie kontynuowana. Strona polska nie zareagowała.
Kiedy w grudniu 2011 r. Ministerstwo oświaty RL tworzy zespół ministerialny do rozpatrzenia spraw, związanych z ustawą o oświacie, a prace zespołu zakończyły się niczym, polskie MSZ, premier i cały rząd milczeli.
Światełko nadziei przyniósł rok 2012 i wybory parlamentarne, które zakończyły się sukcesem Akcji Wyborczej Polaków na Litwie. Wydawało się, że wchodząca w skład koalicji rządzącej zatrzyma niekorzystne dla Polaków zmiany. Tak się jednak nie stało – marginalizowana, a przede wszyskim nie wsparta silnym i jednoznacznym głosem rządu w Warszawie, uzyskała jedynie przyjęcie programu, w którym znalazło się zobowiązanie skorygowania reformy szkolnej, uwzględniając uformowany i pomyślnie działający system szkolnictwa mniejszości narodowych oraz zobowiązanie dokonywania zmian w sieci szkół mniejszości narodowych z uwzględnieniem interesów społeczności szkolnych.
Minęły jednak trzy lata i pomimo wielu obietnic rządu (zarówno na Litwie, jak i w rozmowach międzynarodowych) uwzględnienia postulatów społeczności polskiej na Litwie, nie zostały poczynione żadne kroki w tej sprawie. Pomimo obietnic wniesienia do ustawy o oświacie statusu szkół mniejszości narodowych, nie zostało to nawet przedyskutowane.
Sprawa walki o polskość została utrącona z chwilą wymuszonego wyjścia AWPL z koalicji rządzącej w 2014 r. z powodu notorycznie łamanych obietnic przedwyborczych, przede wszystkim w zakresie potrzeb mniejszości narodowych.
W tej sytuacji szkoły mniejszości narodowych rozpoczęły działania w kierunku tworzenia nowych programów nauczania w celu uzyskania statusu tzw. “długiego gimnazjum”, w którym, zgodnie z ustawą o oświacie, jest możliwe nauczanie od 1 do 12 klasy włącznie. Ministerstwo oświaty opóźniało jednak wydanie decyzji o akredytacji szkół mniejszości narodowych jako “długich gimnazjów”, nie zgłaszając jednak żadnych merytorycznych zastrzeżeń do złożonych programów.
Po wyborach samorządowych 1 marca, na kolejnych posiedzeniach wnoszone były projekty rozporządzeń, gdzie usiłowano zdegradować szkoły mniejszości narodowych do statusu szkół podstawowych.
Jedynie kilku szkołom w Wilnie z litewskim językiem nauczania udało się uzyskać status “długiego gimnazjum” i to dopiero po osobistej wizycie w tych szkołach ministra spraw wewnętrznych Litwy i po osobistej prośbie byłego premiera Litwy, konserwatysty A. Kubiliusa. Pomimo analogicznej sytuacji szkół polskich, żadna z nich tego statusu nie uzyskała.
Na kolejnych posiedzeniach samorządu w stosunku do szkół polskich przedstawiono projekty nieformowania klas starszych (11-12). Wówczas rodzice i dzieci podjęli akcje protestacyjną. Wtedy do szkół weszli funkcjonariusze litewskiej policji w celu zastraszenia opornych, a oficjalnie – w celu prowadzenia śledztwa przeciwko tym rodzicom, których dzieci brały udział w strajku. Doszło też do innych rozlicznych szykan, w tym również w miejscach pracy rodziców broniących polskości swoich pociech.
Kiedy 30 czerwca Sejm Litwy odroczył termin reorganizacji szkół do 1 września 2017 r., wicemer Wilna konserwatysta V. Benkunskas oświadczył, że decyzja Sejmu w Wilnie nie będzie respektowana i szkoły zostaną zdegradowane już w tym roku szkolnym.
W lipcu wicemer m. Wilna przedstawił szkole średniej im J. Lelewela ofertę nie do odrzucenia - pozostawienie statusu szkoły średniej pod warunkiem opuszczenia budynku, wyremontowanego i ocieplonego za pieniądze m.in. Wspólnoty Polskiej i społeczności szkolnej i preniesienia się do budynku wymagającego remontu. W przypadku, gdyby się społeczność nie zgodziła, szkoła miała nie uzyskać statusu szkoły średniej. Społeczność szkolna stanowczo odrzuciła stanowiącą szantaż propozycję.
Mimo tego samorząd m. Wilna podjął decyzję o zdegradowaniu szkoły średniej im. J. Lelewela i przeniesieniu jej ze swej dotychczasowej siedziby do niewyremontowanego budynku. Należy z całą mocą podkreślić, iż wszystko to dokonało się z naruszeniem zapisów ustawy o oświacie stanowiących, że decyzje o reorganizacji mogą być podejmowane nie później niż 4 miesiące przed początkiem roku szkolnego, czyli nie później niż 1 maja, i tylko za zgodą Rady szkoły.
To był jednak dopiero początek – pod koniec lipca samorząd podjął decyzję o zdegradowaniu kolejnych 10 szkół mniejszości narodowych ze szkół średnich do szkół podstawowych, ponownie z naruszeniem obowiązującego prawa.
To zmusiło rodziców z wystąpieniem do sądu administracyjnego, który orzekł o wstrzymaniu nieprawnych decyzji samorządu do czasu ogłoszenia wyroku w sprawie – pierwsze posiedzenie zaplanowano na 5 października.
Tymczasem władze samorządowe nie próżnowały i już 31 sierpnia o godz. 16:30 przedstawiciele samorządu poinformowali szkoły o decyzji sądu wyższej instancji pozostawienia w mocy decyzji samorządu o zdegradowaniu szkół. Rodzicom i społeczności szkół nie dano możliwości apelacji decyzji sądu.
Kiedy w poniedziałek 1 września rozpoczął się rok szkolny, ani dzieci, ani rodzice nie mieli żadnej informacji, do jakiej szkoły mają się udać i jak będzie wyglądał rok szkolny. Szczególnie skomplikowana jest sytuacja klasy maturalnej, której proces edukacyjny zakłócono już na początku roku.
Czala goryczy została przelana – rodzice nie znaleźli innego wyjścia, jak tylko ostro zaprotestować przeciwko bezprawiu i dyskryminacji, przeciwko naruszeniom ustaw Republiki Litewskiej przez władze, jak również łamaniu przez nie przyjętych zobowiązań międzynarodowych.
Karolina Maria Koter
Fot. TVP Info
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl