Rynek pracy niewolniczej posmutniał

0
0
0
/

www.prawy.pl_images_nowe_stories_media_felietonisci_pawel_janowski_aktualneRynek pracy płacze. Eksperci martwią się. Lichwiarze cierpią na bezsenność. Rynek pracy załamuje ręce. Stawki godzinowe rosną. Opozycja łysieje ze zgryzoty. Co się dzieje w państwie polskim? Jak podała PAP zgodnie z komunikatem Centrum Analiz Ekonomicznych na programie Rodzina 500+ skorzysta około 2,7 mln rodzin z dziećmi w wieku do 17 lat, czyli około 2/3 rodzin z dziećmi w tym wieku. Program podniósł całkowitą wartość finansowego wsparcia o ok. 140% i w bliskiej perspektywie znacznie poprawi ich sytuację materialną. Smutne wiadomości prawda? Oj, smutne wiadomości, bardzo smutne. Najbiedniejsi Polacy odetchnęli z ulgą. Nie są już zdani na łup lichwiarzy. Rodzice nie muszą już żebrać na podstawowe potrzeby dla swych dzieci. Nie muszą pracować za żebracze wynagrodzenie. Nie muszą i dlatego rzucają niewolniczą pracę za niegodne pieniądze. I w związku z tym podniosło krzyk kolejne „środowisko”. Tym razem zatroskani pseudobiznesmeni, a w istocie wyzyskiwacze taniej siły roboczej, alarmują: „wysoka wartość świadczeń, ich uniwersalny charakter w przypadku drugiego i kolejnych dzieci oraz warunkowanie wypłat na pierwsze dziecko wysokością dochodu rodziny z punktu widzenia rodziców, istotnie zmieniają finansową atrakcyjność zatrudnienia względem pozostania poza rynkiem pracy”. Atrakcyjność rynku pracy się zmienia. Już nie jest taki ładny. A przecież przystojny był i taki operatywny. Ten rynek pracy był. Bo budował drogi, budował koleje, budował Amber Gold, budował wille za miastem, nie robił polityki, kosił kamienice. Wcale nie robił polityki tylko budował ten rynek i budował, rękami polskich niewolników. A teraz załamuje ręce. A taki atrakcyjny był. Jak podał portal Interia.pl: „efektem wprowadzenia świadczenia wychowawczego w dłuższym okresie będzie ograniczenie aktywności zawodowej wśród rodziców o ok. 235 000 osób”. Według analityków Centrum Analiz Ekonomicznych „z pracy zrezygnuje około 25 tys. rodziców samotnie wychowujących dzieci i ponad 200 tys. osób pozostających w związkach małżeńskich - w dużej mierze tych, w których obecnie pracuje oboje rodziców. Na rezygnację z zatrudnienia decydować się będą głównie kobiety, osoby z niższym lub średnim wykształceniem oraz osoby mieszkające w miastach do 100 tys. mieszkańców i na wsi. Program zniechęci do aktywności zawodowej zarówno rodziców w rodzinach 3+, jak i tych z jednym i dwójką dzieci”. Zniechęci do aktywności zawodowej. Dlatego nasz rynek pracy posmutniał. Matki wolą zajmować się dziećmi niż zasuwać za żebracze pieniądze. Kto by pomyślał? Analitycy są tak przejęci swoją analizą, że nie zauważają, jak w tym samym czasie wspomniani rodzice, samotne matki, osoby ze średnim wykształceniem i mieszkańcy małych miasteczek będą efektywnie i z oddaniem zajmować się swoimi dziećmi, swoją rodziną. A to przecież jest nieoceniona wartość dodana. No, ale w tabelkach analityków nie mieści się opieka nad dziećmi w domu, troska o dom nie mieści się też w ich głowach. A poczucie zadowolenia, szczęście rodzinne, to takie nieekonomiczne i nienowoczesne, i nietabelkowalne, prawda? Och, ta redukcja zatrudnienia. To ona rodzi smutek na rynku pracy. No tak, w Polsce mamy wspaniały rynek pracy. Bardzo atrakcyjny rynek pracy mamy. Koalicja Platformy i PSL-u nam go wypracowała. W pocie czoła. Dlatego emigrantów ekonomicznych mamy ponad 2 miliony, ponieważ im nudzi się w Polsce i chcą bezinteresownie pomagać w rozwoju Wielkiej Brytanii, Niemiec i wszystkich państw Zachodu. Polacy tak dla sportu opuszczają ojczyznę i podejmują pracę na emigracji. Kochany nasz rynek pracy tęskni. Teraz ma zadyszkę i dlatego martwi się. Statystycznie się martwi i analitycy widzą ten jego statystyczny smutek. A tymczasem skala efektów 500+ już zmienia warunki pracy na naszym, ponoć atrakcyjnym rynku pracy, który ustami i tabelkami analityków martwi się o emerytury. Głosem troski i miłości oraz dyrektora CenEA dr hab. Michała Mycka rynek pracy zawołał: „znacząca część wsparcia powinna być powiązana z zatrudnieniem rodziców, by zachęcać ich do aktywności zawodowej”. Brawo panie dyrektorze. Może dać 500 w talonach za dodatkowe siedzenie na kasie? Brawo, brawo. Może jeszcze dodać: „Kochani niewolnicy i niewolnice nie zapominajcie, że pampersy w kasach czekają, minimalne stawki godzinowe tęsknią za wami, a zasmuceni waszą nieobecnością właściciele międzynarodowych korporacji martwią się o was”. Dyrektorzy proszą – wracajcie! Ten mityczny rynek pracy. A co z rynkiem rodziny? Co słychać na rynku budowania więzi rodzinnych, rynku troski o wychowanie i wykształcenie dzieci, rynku bezpieczeństwa psychicznego dzieci i młodzieży, rynku trwałości relacji małżeńskich, które mają szansę dobrze rozwinąć się dzięki 500+? Ano nic. Analitycy milczą. Po wstępnym straszeniu i pokazaniu swej troski trzeba powołać się na opinie międzynarodowych ekspertów, w razie jakby naszych ściemniaczy nikt już nie słuchał. I co mówią międzynarodowi? Oczywiście bardzo wielu międzynarodowych. A więc mówią oni, że „realizacja długookresowego wzrostu w poziomie dzietności, wymaga tego, by finansowa pomoc rodzicom szła w parze z ich zaangażowaniem na rynku pracy i stabilnością zawodową”. Tak też, żeby straszenie dotarło do straszonych trzeba koniecznie przypomnieć o swej niezawisłości i prawdziwej trosce i międzynarodowości. Tak ładnie brzmi i obiektywnie. I niezależnie, jak dajmy na to wypowiedzi wszystkich Andrzejów w togach i czapeczkach. Oni też są niezawiśli. Wszyscy Andrzeje są apolityczni, są naukowo nieomylni. A wszyscy analitycy, tak jak przed kryzysem 2008 roku, są obiektywni i zatroskani, i rzetelni. Bardzo rzetelni. Bardzo wszyscy. No jasne. Nacieszcie się drodzy rodzice tymi pieniędzmi, ale zaraz wracajcie do pracy na galerach. Najlepiej od stycznia. Dzieci oddajcie do żłobków, przedszkoli lub hodowli drobiu. Bo załamie się rynek pracy. I będzie na was. I emerytury się załamią. I będzie na was. I rynek pracy załamie ręce i płakać będzie. Emerytury będą chude i smutne bardziej. Rynek pracy będzie tęsknić za pokorną pracą w cenie 8 zł. za godzinę. Bardzo będzie tęsknić. I eksperci spać nie będą mogli. I tabelki będą puste. I ubodzy właściciele korporacji spać nie będą mogli. I jeszcze lichwiarze spać nie będą mogli. Ale nie my. My w końcu się wyśpimy. Dobranoc i pięknych snów z 500+ w roli głównej życzę. Dr Paweł Janowski Redaktor naczelny miesięcznika „Czas Solidarności” Felieton ukazał się w najnowszym wydaniu „Tygodnika Soliarność”

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną