Oświadczenie redakcji Znaku, Tygodnika Powszechnego i Więzi jest przewrotne. Wychodzi na to, że oni nauczają o Miłosierdziu, bo jako pierwsi poruszyli w końcu stanowisko polskiego Kościoła wobec ‘pokrzywdzonych’ działaczy środowisk LGBT! Teraz wreszcie, dzięki tej akcji, katolik potraktuje drugiego człowieka z godnością, bo… dotychczas tego nie robił???
Zobaczmy fragment oświadczenia tych państwa:
„Wydaje się nam, że dzięki dzisiejszemu stanowisku Prezydium KEP ten cel kampanii został właśnie osiągnięty. Polscy katolicy otrzymali od pasterzy jednoznaczne wezwanie do traktowania homoseksualnych sióstr i braci z godnością i szacunkiem. Jeśli nawet nasze zaangażowanie w kampanię zostało niewłaściwie zrozumiane, to być może jest to felix culpa, szczęśliwa wina.”
Nie wiemy jaki cel miały wydawnictwa, decydując się na patronat dla owej pokojowej kampanii. Wskazywanie siebie samych jako pierwszych adwokatów ludzi o skłonnościach homoseksualnych rozmywa nie tylko Ewangelią, ale i z chęcią zrozumienia intencji.
Zobaczmy jeszcze raz: Kościół Katolicki nikogo nie potępia, ale zawsze nazywa grzech po imieniu. Dlatego właśnie my wszyscy (a wszyscy to znaczy… wszyscy!) , otrzymujemy pełne wyzwolenie, całkowitą wolność od Jezusa Chrystusa! Bo Kościół to JEST Ciało Mistyczne Jezusa Chrystusa!
Kampanie LGBT są oparte na półprawdach. W chronologii działań de facto pierwszymi ofiarami owych półprawd są sami działacze tych organizacji i prędzej, czy później się o tym przekonają. Dokładnie tak samo jak każdy (sic!) człowiek w końcu staje całkowicie z prawdą o sobie samym. Katolik, czy nie katolik. Wierzący, czy nie.
Środowiska LGBT promują grzech, jako normę życia. Dlatego wyznawca Jezusa Chrystusa nie może podejmować wspólnych, moralnie nieobojętnych dzieł z takimi osobami. Dialog, dysputa, działania moralnie obojętne, towarzyszenie sobie, pomaganie… pewnie że tak! Na miarę własnej kondycji duchowej oczywiście. Ale udział w kampanii, która nakierowuje na promowanie treści wymierzonych wprost przeciwko Kościołowi Katolickiemu to przejście już pewnej granicy.
Tłumaczenie się z intencji jest równie dziwne, bo w wyjaśnieniu uznano po prostu, że biskupi czegoś… nie zrozumieli! Jeśli biskupi źle zrozumieli, to i spora część katolików też źle rozumie. No to po co się patronować dwuznacznym działaniom?
Cały tekst komunikatu KEP świadczy jednak o głębokiej świadomości stanu faktycznego całej sytuacji. Jak ktoś mógł dojść do tego, że to właśnie biskupi czegoś… nie zrozumieli? Przecież nie mówimy o fizyce kwantowej, czyli o wiedzy która rzeczywiście nie jest konieczna do zbawienia! Mówimy o dwóch tysiącach lat Kościoła Jezusa Chrystusa! Mówimy o Kościele Boga Miłosiernego!
Zobaczmy dokładniej…
Na co przekierowuje uwagę społeczeństwa kampania owego znaku pokoju? W prostej linii na zainteresowanie kampaniami przeciw homofobii. One są oparte na półprawdach. A na stronach takowych możemy wysłuchać na przykład świadectw osób, które jako wykształcone i inteligentne autorytety, opowiadają jak podczas Sakramentu Pojednania nie spowiadają się z tego, że żyją z osobą tej samej płci, bo to… miłość.
Żaden wyznawca Jezusa Chrystusa nie ustala sobie, co jest grzechem, a co nie! Nie ma takiej mocy również żaden działacz LGBT. Człowiek nie jest Stwórcą, ale odkrywcą Prawdy, na swojej niepowtarzalnej drodze do zjednoczenia z Prawdziwą Miłością.
Kto więc w tym całym społecznym chaosie naprawdę dokonuje podziału na miłosiernych i atakujących? Kto prawdziwie atakuje w tym wszystkim i kogo? Jakie są realne powody upubliczniania prywatnych świadectw, epatowania wzruszeniami w łączności z wyrażanymi pragnieniami o zmianę teologii?
Zapytajmy jeszcze raz i to mocno: KTO TU KOGO ATAKUJE?… i czy ma świadomość tego, ŻE… atakuje?