Władza nie jest dana raz na zawsze. Będąc na szczycie trzeba robić wszystko by z niego nie spaść. Droga na szczyt jest długa i ciężka, natomiast upadek ze szczytu - bardzo szybki. Prawo i Sprawiedliwość zdaje się o tym nie pamiętać i nic nie robi, by utrwalić swoje zwycięstwo.
Podstawowym zaniedbaniem PiS jest niebudowanie zaplecza partyjnego. Partia, by móc oddziaływać na społeczeństwo, musi mieć kadry. Jarosław Kaczyński po złych doświadczeniach ze swoją poprzednią partią Porozumienie Centrum, do której weszli dziwni ludzie, którzy doprowadzili do jej rozpadu, boi się otwierać swoją nową partie na nowe środowiska. Ryzyko wejścia do PiS szemranych ludzi jest duże, ale niewątpliwie PiS takie ryzyko musi podjąć.
Partia potrzebuje ludzi w terenie. By móc przejąć kontrolę nad samorządami. By móc kształtować opinie społeczną w terenie. Potrzeba ludzi, którzy na swoich ulicach i w swoich blokach będą rozmawiać ze swoimi sąsiadami i którzy dzięki działalności w partii będą mieć wiedzę niezbędną do prezentowania realiów. Potrzeba ludzi, którzy nie tylko zostaną radnymi, ale i zaangażują się we wszelkie ciała doradcze samorządu i lokalne organizacje społeczne. Potrzeba ludzi, którzy wejdą do komisji wyborczych, by nie dopuścić do kolejnych fałszerstw wyborczych. Do prowadzenia wojny potrzeba armii, a PiS tej armii nie chce tworzyć i ogranicza się do budowy nielicznych oddziałów kadrowych. Podczas gdy wróg taką armię tworzy, inwestuje w terenowe kadry.
Taka taktyka PiS to marnotrawstwo olbrzymiego kapitału społecznego, z którego PiS mógłby skorzystać. Sympatycy PiS to ludzie ideowi i zaangażowani. W Klubach Gazety Polskiej, Ruchu Kontroli Wyborów, stowarzyszeniu Solidarni, pokazali, że palą się do aktywności. Niestety PiS tego entuzjazmu, tego zapału, nie chce wykorzystać. Zdaniem niektórych dlatego, że część działaczy PiS bardziej dba o monopol na swoje stołka, niż o dobro Polski. Błędu PiS nie popełnił na Węgrzech Wiktor Orban, który otworzył Fidesz na wszystkich patriotów, dzięki czemu Fidesz może skutecznie dbać o interesy Węgrów.
Co gorsze, inaczej niż na Węgrzech gdzie nawet gdyby hipotetycznie Fidesz lekceważył środowiska patriotyczne, to ma konkurencję patriotyczną w postaci Jobbiku, w Polsce konkurencji patriotycznej dla PiS nie ma. Paweł Kukiz, który wbrew swojej utopijnej wierze w jednomandatowe okręgi wyborcze, wprowadził dzięki ordynacji proporcjonalnej grono zacnych posłów, osiadł na laurach i nic nie robi, by budować zorganizowaną siłę polityczną (co zresztą zgodne jest z jego utopijną niechęcią do partii politycznych). Podobną bezczynność manifestują i środowiska, które miały by tworzyć ruch Kukiza (Endecja i wolnościowcy).
Dla PiS konkurencją nie są też podzielone środowiska wolnościowców (KORWiN czy KNP) czy narodowców (Ruch Narodowy, ONR, MW, czy inne organizacje), które abo zamarły albo programowo nie mają ambicji partyjnych (choć publicznie się wypowiadają na tematy polityczne).
Zaniedbania PiS to także ignorowanie istnienia mediów społecznościowych, ogromnej ilości patriotycznie nastawionych blogerów, wideo blogerów, forumowiczów, osób aktywnie uczestniczących w dyskusjach na portalach społecznościowych, ludzi kształtujących dzień po dniu opinię publiczną. Mogli by oni non stop kolportować informacje o pracy rządu czy parlamentarzystów PiS. Mogli by, gdyby PiS był łaskawy i udostępniał np. w postaci newslettera ważne informacje. PiS jednak tego nie robi. Nie ma newslettera. Biuro prasowe klubu parlamentarnego PiS jedyne co proponuje, to możliwość rozmowy z posłem w budynku sejmu przy stoliku prasowym. Publicyści społeczni nie maja jak skorzystać z tej propozycji. Po pierwsze dlatego, że są spoza Warszawy, i do sejmu nie dojadą (jest to oczywiste, ale widać nie dla wszystkich) a poza tym nawet jak są w stolicy, to nie maja jak dostać się do gmachu sejmu (nie są pracownikami mediów, piszą społecznie i nie mają podstaw do otrzymania przepustki do sejmu).
PiS, dysponując olbrzymimi pieniędzmi z kieszeni podatników (otrzymywanymi w ramach ustawy o finansowaniu partii politycznych) ma środki na budowę zaplecza w terenie i upowszechnianie informacji przez internet. PiS mógłby też stworzyć małą agencje prasową dostarczająca darmowych tekstów na liczne portale internetowe. Dziś problemem jest finansowanie mediów. Nie zarabia się na sprzedażny informacji, dochody z reklam są małe. Dużo redakcji nie ma środków na płacenie publicystom, więc chętnie publikują darmowe teksty. Zatrudnienie grona publicystów, którzy by produkowali materiały do darmowego udostępniania wszelkim mediom nie stanowiło by dla PiS problemu.
Niestety wszystkie te oczywiste działania nie znajdują zrozumienia w PiS. Alienacja działaczy PiS od swoich wyborców (w Warszawie, choć interesują mnie spotkania polityczne, nie widzę by były organizowane spotkania z politykami PiS) skutkują tym, że żyją oni w swojej wieży z kości słoniowej i nie zauważają, że wieża ta może się zawalić, co skrzętnie wykorzystają siły antypolskie.