Rafał Otoka Frąckiewicz (współautor najnowszej książki Grzegorza Brauna) insynuuje, że Jacek Międlar to agent służb. Tomasz Sommer insynuuje, że insynuacje Otoki świadczą o jego agenturalności

Nakładem wydawnictwa Fronda ukazała się praca „System. Od Lenina do Putina". Praca to wywiad rzeka przeprowadzony przez Rafała Otokę-Frąckiewicza z Grzegorzem Braunem. Rafał Otoka Frąckiewicz na Twiterze ewidentnie insynuował, że Jacek Międlar to agent służb, pisząc „jestem szefem służb, a jeden z moich ludzi umieszczonych w extremie traci ostatnio posłuch i generalnie mało o nim słychać. Wysyłam więc do niego pały, żeby zatrzymały go w gaciach pod jakimś absurdalnym pretekstem. O typie znów robi się głośno i zyskuje nimb wroga systemu".
Takie insynuacje wpisują się lewicowe rojenia o tym, że Jarosław Kaczyński jest demiurgiem polskiej sceny politycznej, i stworzył Lewice, by odebrać głosy PO, a tera tworzy narodowo socjalną partię, by odebrać głosy Konfederacji.
Insynuacje Otoki skomentował Tomasz Sommer, insynuując „jestem szefem służb, przesadziłem z wjazdem na kwadrat i robi się syf. Uruchamiam dezinformację, że to ustawka, a figurant dla mnie robi. Puszczam przez wtyki na tt. #ABW".
Popuszczając wodzę fantazji, można też na sprawę zatrzymania Jacka Międlara spojrzeć z drugiej strony. Zbliżają się wybory prezydenckie. PiS powinno zależeć na tym, by zyskać głosy polskich patriotów dla Andrzeja Dydy, tymczasem działania Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego wobec Jacka Międlara szkodzą wizerunkowi PiS i kładą się cieniem na wizerunku prezydenta Andrzeja Dudy wśród polskich patriotów – warto zadać pytanie, komu zależy na zniechęcaniu polskich patriotów do PiS?
ABW w rocznice stanu wojennego i internowania działaczy opozycji antykomunistycznej siła weszły do mieszkania rodziców patriotycznego publicysty. Na filmie z monitoringu widać jak oddział antyterrorystów, o szóstej rano, wyposażonych w broń maszynową, tarany, siłą wyłamuje furtkę i drzwi do domu publicysty, tak jakby był on uzbrojonym po zęby szefem mafii wrocławskiej, który zwykł swoich przeciwników topić żywcem w kwasie.
Na filmie ukazującym atak funkcjonariuszy Jacek Międlar relacjonował „godzina 6 rano. ABW budzi nas, mówi „Kurwo otwieraj, kurwo otwieraj!". Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, „zabieraj psy, kurwa!". [...] Kładą mnie na podłogę w samych gaciach, oczywiście w kajdankach, oczywiście na leżąco. Oczywiście w kajdanki także moją partnerkę. [...] Bogu niech będą dzięki, że moje dziecko nie ma teraz traumy, a znamy te obrazy, jakie są efekty takiego wtargnięcia [...] Przez 6 godzin w moim domu prowadzono różne czynności". „Potem pozwolono mi się ubrać. Zabrano mi ponad 145 koszulek z krzyżem celtyckim, gdyż stwierdzono, że jest to symbol nienawiści. Ich łączna wartość to około 8 tysięcy złotych. Zabrano mi dwa komputery, telefony komórkowe. Zostawiono mnie bez niczego, aby zrujnować moją pracę dziennikarską. Bo, jak się później okazało, postawiono mi zarzuty za felietonistykę [...] Potraktowali mnie jak zwykłego bandytę, by po 6 godzinach wyjść z workami koszulek i smyczami „Śmierć wrogom Ojczyzny!". Wtargnęli także do domu moich rodziców, co mnie najbardziej boli. To samo tyczy się domu mojego przyjaciela. Potraktowali nas jak zwykłych bandytów".
Według doniesień medialnych powodem ataku oddziału antyterrorystów wyposażonych w pistolety maszynowe był artykuł „Polska w cieniu żydowstwa. O masowej zdradzie i dywersji wobec odradzającego się Państwa, czyli skrywana prawda na stulecie odzyskania niepodległości".
Postać Jacka Międlara może budzić kontrowersje. Może szokować to, że porzucił on kapłaństwo. Mogą szokować jego wypowiedzi o gejowskim lobby w Kościele terroryzującym normalnych kleryków i księżny.
Jacek Międlar był już fałszywie oskarżany o gloryfikacje zamachu, jakiego dokonał ateista syjonista w Nowej Zelandii. Te fałszywe oskarżenia doprowadziły do zlikwidowania jego kanału na You Tube i mogą zaowocować wsadzeniem publicysty do wiezienia.
Jacek Międlar „w związku ze skandaliczną manipulacją robiącą z" niego „osobę pochwalającą morderstwo, jakiego dopuścił się Australijczyk Brenton Tarrant strzelający do muzułmanów modlących w meczecie w Nowej Zelandii", oświadczył, że w jego „wypowiedzi opublikowanej na kanale YouTube i CDA" (w sobotę 23 marca 2019 roku w filmiku „Przeczytałem manifest zamachowca z Nowej Zelandii") „jednoznacznie potępił [...] ten zamach terrorystyczny mówiąc: WALKA Z TYM PROBLEMEM NIE JEST PRZEZ KARABIN, BRENTON ZAMORDOWAŁ NIEWINNYCH LUDZI, NIE MOGĘ DRODZY PAŃSTWO POPIERAĆ MORDOWANIA NIEWINNYCH LUDZI".
Jak informuje Jacek Międlar jego „kategoryczne stanowisko potępiające czyn Brentona Tarranta zostało pominięte w kompilacji, która pojawiła się na Twitterze, zamieszczonej przez użytkownika o nazwie »Polska Normalna« oraz na stronie na Facebook'u „Nowa Telewizja Internetowa – WTV"". W owym filmiku wbrew prawdzie przypisano Jackowi Międlarowi poparcie dla zamachu.
Jak informuje Jacek Międlar „zmanipulowany przekaz został powielony w mediach społecznościowych i mediach komercyjnych bez weryfikacji i posłużył do rozpoczęcia nagonki, a tak naprawdę linczu na mojej osobie. W ten lincz włączyli się m.in.: Samuel Pereira – szef portalu TVP Info, Piotr Bera – dziennikarz portalu wroclaw.wyborcza.pl, Bogdan Makowski – redaktor naczelny portalu Pikio.pl, Bartłomiej Ciążyński – długoletni radny z ramienia SLD, doradca prezydenta Wrocławia ds. tolerancji i walki z ksenofobią, Patryk Michalski – dziennikarz portalu RMF FM, Michał Michalewicz – bloger, użytkownik portalu społecznościowego Twitter, Administrator profilu na Twitterze o nazwie „Polska Normalna", Dorota Kania – redaktor naczelna Telewizji Republika, Redaktor naczelny Nowej Telewizji Internetowej WTV, Administrator strony na Facebook'u – Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych". Po konsultacji z prawnikiem Jacek Międlar pozwał osoby, które go pomówiły".
Poglądy Jacka Międlara można poznać dzięki lekturze jego książki „Moja walka o prawdę. Wyznania byłego księdza" wydanej przez wydawnictwo „W Prawo". Zapewne lewicową nienawiść do autora pracy wzbudzić może to, że Jacek Międlar nie ukrywa swojej niechęci do Żydów.
Jednak 445 stronicowa książka Jacka Międlara zaszokuje też i wielu katolików, prawicowców i narodowców. Autor ewidentnie nie wpisuje się ani w lewicowe, ani w prawicowe stereotypy. Określa się mianem byłego księdza (choć nie wyjaśnia, w jaki sposób można według prawa kanonicznego zostać byłym księdzem).
W swojej książce, łączącej elementy pamiętnika, manifestu ideowego i opisu patologi w Kościele i świecie współczesnym, 29-letni Jacek Międlar ujawnił, że żyje po świecku, ma partnerkę i córkę. Jego tożsamość ideową ukształtowała babcia, dla której inspiracją był „Nasz Dziennik" i „Radio Maryja", audycje i teksty publikowane w tygodnikach „Niedziela" i „Nasza Polska", w tym teksty profesora Jerzego Roberta Nowaka i profesora Bogusława Wolniewicza. Dziś jednak, według Jacka Międlara, „Radio Maryja" stało się „tubą politycznej poprawności", sprzedało się PiS i chwali Jonathana Danielsa. Inspiracją dla autora książki był też brat jego babci biskup Adam Śmigielski. Przed pójściem do seminarium Jacek Międlar zerwał ze swoją dziewczyną Anią i ostro imprezowałby się wyszumieć.
Nie dziwi, że dla Jacka Międlara autorytetem był profesor Jerzy Robert Nowak mający ogromne zasługi dla popularyzacji wiedzy o najnowszej historii Polski, jednak pewne zdziwienie budzi to, że autor pracy tak pochlebnie wypowiada się o ateiście, zwolenniku aborcji, i wielkim obrońcy Izraela profesorze Bogusławie Wolniewiczu, zważywszy na to, jakie niepochlebne zdanie o aborcji i Izraelu ma sam Jacek Międlar.
Krytykując słusznie aborcje, Jacek Międlar stwierdza, że „Hitler jako pierwszy zalegalizował w Polsce przerywanie ciąży". W rzeczywistości jako pierwszy (na podobnych zasadach jak w III RP) zalegalizował zabijanie nienarodzonych dzieci w sanacyjnej II RP Józef Piłsudski (który, co ciekawe, nie jest negatywnym bohaterem pracy Jacka Międlara).
Katolikom bliskim tradycji niektóre opinie Jacka Międlara mogą wydać się bardzo protestanckie i przypominać mogą krytykę rzekomych patologii w polskim Kościele katolickim głoszoną przez mariawitów pod koniec XIX wieku — mariawici na początku swej działalności byli bardzo patriotycznymi i pobożnymi polskimi księżmi katolickimi, którzy zgorszeni rzekomymi patologiami w polskim Kościele dokonali schizmy, co się ostatecznie skończyło popadnięciem w protestantyzm. Zdaniem Jacka Międlara „ewangeliczna misja Kościoła została sprzedana przez kościelnych hierarchów za srebrniki i święty spokój. Do społecznego usankcjonowania takiej transakcji nie trzeba wiele. Wystarczy zbudować w społeczeństwie przekonanie, że jedynie kapłan ma mandat do głoszenia prawdy i ewangelii".
Moim zdaniem takie stanowisko autora pracy jest dyskusyjne. Przypomnę tylko, że protestantyzm twierdzi, że Kościół instytucjonalny nie ma monopolu na głoszenie Ewangelii, gdy w rzeczywistości ten monopol jest niezbędny dla zachowania czystości doktryny i uniknięcia herezji.
Jacek Międlar uważa też, że „nigdy nie możemy mieć pewności, że papież został wybrany pod natchnieniem Ducha Świętego", bo kardynałowie mogą odrzucić ten dar. Moim zdaniem, taki tok myślenia autora książki jest niesłuszny, postępowanie apostoła może być bowiem złe, nawet gdy został wybrany przez samego Boga, czego przykładem jest postawa Judasza wybranego przez Jezusa. Więc podważanie natchnienia Ducha Świętego w czasie wyboru papieża na konklawe z racji na zachowanie papieża jest błędem.
Kilkukrotnie na kartach swojej książki Jacek Międlar krytykuje „kato talibów", tradycjonalistów, którzy zatrzymali się w XII wieku. Autor książki stwierdza między innymi, że „Bractwo św. Piusa X przez długi czas (być może do dziś) było finansowane przez powiązaną z rodziną Rothschildów żydowską fundację".
Z tego, co można przeczytać w „Mojej walce..." wynika, że Jacek Międlar jest przeciwnikiem kary śmierci. Jego zdaniem dziś nie ma potrzeby stosowania kary ostatecznej. Zdaniem autora pracy zwolennicy kary śmierci zapomnieli o zaleceniach Jezusa, który obalił stare prawo (z tezą autora, że Jezus przyszedł obalić stare prawo, nie mogę się zgodzić). Według tego, co pisze Jacek Międlar, bycie za kara śmierci jest sprzeczne z katolicyzmem.
Jacek Międlar jest też przeciwnikiem przymusowego celibatu księży, jest „zwolennikiem dowolności w kwestiach celibatu". Jego zdaniem celibat nie należy do tradycji Kościoła, celibat sprzeczny jest z wolą „św. Pawła Apostoła i pierwszych uczniów Jezusa". Przez połowę historii Kościoła nie było obowiązku celibatu, został bowiem wprowadzony na Soborze Laterańskim II w 1139 roku. Niechęć do aktywności seksualnej w Kościele, zdaniem autora pracy, ma wynikać z pogańskiej filozofii, stoicyzmu i neoplatonizmu, traktujących seks jako coś niestosownego.
Zdaniem Jacka Międlara „''dziewictwo'' Maryi należy odczytywać w kategoriach teologiczno-moralnych, a nie biologicznych", jako teologiczne uzasadnienie kultu Maryi.
Tajemniczo brzmią informacje Jacka Międlara o tym, że „w dziwnych okolicznościach zaproszono mnie, abym został duszpasterzem ONR". Wcześniej przed tą propozycją autor pracy nie myślał o ewangelizowaniu nacjonalistów ani jak się wydaje, nie miał z nimi większych kontaktów.
Z widocznym rozczarowaniem w swojej książce Jacek Międlar opisuje wydawcę „Warszawskiej Gazety" i „Polski Niepodległej" Piotra Bachurskiego (którego poznał u księdza Romana Kneblewskiego, którego poznał z kolei w redakcji Polonia Christiana). Autor pracy pisał artykuły dla pism Piotra Bachurskiego, ten jednak zerwał z nim współprace po występie Jacka Międlara w serialu w TV4. Był to, zdaniem Jacka Międlara, ewidentnie pretekst. Już wcześniej Piotr „Bachurski zaczął mi dobierać rozmówców i odrzucać teksty, w których poruszałem tematykę związaną z Talmudem". Piotr Bachurski miał między innymi nie pozwolić na skrytykowanie Andrzeja Dudy za nazwanie Polski mianem „Polin" i miał nie dopuścić do publikacji artykułu o tym, jak Żydzi z brytyjskiej straży granicznej nie wpuścili Jacka Międlara do Wielkiej Brytanii i manifestowali swoją nienawiść do Polski. Według autora pracy z czasem okazało się, że rozstanie z mediami Piotr Bachurskiego było bardzo dobrym posunięciem.
Prace Jacka Międlara można uznać, za jedną z najbardziej antyklerykalnych publikacji, jakie znalazły się w polskich księgarniach. Gdyby lewica nie była zaślepiona swoimi lewicowymi stereotypami, uprzedzeniami, urojeniami i swoją nienawiścią do nacjonalistów, to mogłaby wykorzystać książkę Jacka Międlara „Moja walka o prawdę. Wyznania byłego księdza" do walki z katolicyzmem. Na szczęście lewica woli niedopuszczań do spotkań z autorem książki i drzeć na niego ryja, a na dniach starać się wsadzać go do więzienia, likwidować jego nała na You Tube, niż pozwolić mu w swoich mediach krytykować Kościół katolicki.
„Moja walka o prawdę. Wyznania byłego księdza" to szokująca dla katolików krytyka hierarchii katolickiej płynąca z ust postaci postrzeganej jako publicysta katolicki i narodowy. Zdaniem autora pracy hierarchia katolicka odrzuca prawdę w imię partykularnych interesów i niszczy duchownych ośmielających się mówić prawdę. Według Jacka Międlara hierarchia katolicka nie wspiera walki z aborcją i kieruje Kościół w lewą stronę.
W opinii Jacka Międlara seminaria katolickie przyjmują wszystkich chętnych w tym homoseksualistów. Homoseksualiści nie są usuwani z seminariów, tylko toleruje się ich patologiczne zachowania seksualne. Dzieje się tak, bo najważniejsza jest dla hierarchii ilość wyświęcanych duchownych, a nie ich formacja i to, co sobą reprezentują.
Jacek Międlar głosi w swojej książce, że hierarchię katolicką interesuje święty spokój i finansowa stabilizacja. Według autora pracy hierarchia podporządkowuje swoją politykę hojnym darowiznom od organizacji para-masońskich.
W swej pracy Jacek Międlar z nazwiska wymienia księży pedofilów, homoseksualistów, alkoholików, masonów i filosemitów. Niezwykle krytycznie przez autora pracy jest opisany też papież Franciszek.
Do patologii kleru katolickiego Jacek Międlar zalicza: homoseksualizm, wysługiwanie się masonom, lewicy i Żydom, zaprzestanie skutecznej ewangelizacji, ograniczenie się do świadczenia odpłatnych usług, powszechnie tolerowane pijaństwo. Autor pracy uważa, że hierarchia uniemożliwia kapłanom występowanie i głoszenie ewangelii w mediach – co jest bez sensu, bo dziś kapłani mogą głosić Ewangelie tylko w kościołach gdzie niewierzących, których powinno się ewangelizować, nie ma.
Zdaniem Jacka Międlara „część polskich hierarchów to homoseksualiści żądający afirmacji swoich upodobań seksualnych, inni zaś to byli tajni współpracownicy SB [...] w zamian za możliwość robienia kariery na zagranicznych wyższych uczelniach, jeszcze inni to zwykli dorobkiewicze, którzy otrzymują niemałe profity za to, że ''siedzą cicho''".
Według Jacka Międlara „polski episkopat [...] to po prostu zwykłe przekupne pastuchy [...] pożyteczne kundle na smyczy Rotary International Lions Club i innych organizacji sypiących gigantyczną kasę na kurialne pałace i remonty katedr".
Jan Bodakowski
Źródło: JB