Przez aneksję Krymu Polska może stracić Śląsk
Do niedawna mogło się wydawać, że rosyjska inwazja na Krym na długo odmieni podejście świata zachodniego do Rosji. Niestety nie trzeba było wiele czasu, by język i tak nieznacznych sankcji przekształcił się w ukrytą akceptację dla przynajmniej niektórych działań Kremla.
Widać to przede wszystkim po triumfalnym powrocie Putina na salony, objawiającym się w zaproszeniu go przez prezydenta Francji do Pałacu Elizejskiego oraz jego obecnością na 70. rocznicy lądowania aliantów w Normandii.
Oznacza to, że w obliczu dokonania przez Moskwę aneksji terytorium państwa leżącego u bram Unii Europejskiej, nie tylko nie spadły na Rosję żadne poważne sankcje, ale i nie zdecydowano się na polityczną izolację jej przywództwa. W ten sposób faktycznie zaakceptowano powrót możliwości zmian granic w Europie przy pomocy siły, zaprzeczając tym samym fundamentom powojennego ładu międzynarodowego.
Dlaczego Zachód akceptuje, wydawałoby się niekorzystną dla siebie, politykę Rosji? Stanom Zjednoczonym pod kierownictwem Baracka Obamy zawsze brakowało odpowiedniej determinacji oraz trafnych diagnoz w polityce wschodniej. Agresja rosyjska na Ukrainę z pewnością do pewnego stopnia zmieni to podejście, jednak prawdziwa rewolucja może nadejść dopiero wraz z kolejnymi wyborami prezydenckimi w USA.
Z kolei Unia Europejska nie reaguje, gdyż Niemcy –- jej polityczny kierownik –- realizują politykę strategicznego partnerstwa z Moskwą. Skutkuje to faktycznym podziałem dużej części Europy na strefy wpływów, w ramach której Berlin pozostawił Rosji w ogromnej mierze wolną rękę do działań na wschodzie.
Z punktu widzenia naszego interesu narodowego Krym stanowi niebezpieczny precedens, który w dłuższej perspektywie czasowej może sprawić, że pewnego dnia obudzimy się w mniejszej Polsce. Zagrożenie aneksją Śląska przez Niemcy, w sytuacji gdy świat faktycznie przeszedł do porządku dziennego nad zajęciem Krymu, staje się naprawdę realne.
Powinniśmy pamiętać, że duża część niemieckiej elity nigdy nie pogodziła się z utratą Śląska na rzecz Polski. Widać to w bieżącej polityce państwa niemieckiego, które silnie wspiera tworzenie się śląskiego regionalizmu w opozycji do polskości. Berlin nie tylko zainspirował powstanie sieci antypolskich organizacji śląskich autonomistów, stanowiących obecnie narzędzie niemieckich służb specjalnych, ale i poprzez lokalne organizacje niemieckie wydaje duże pieniądze by stale przypominać o związkach Śląska z Niemcami.
Niebezpieczny jest także wzrost skali wykupu polskiej ziemi przez Niemców, co zgodnie z danymi MSW ma miejsce na największą skalę w województwie dolnośląskim. Dane rządowe otwarcie wskazują, że od ubiegłego roku liczba pozwoleń na zakup ziemi przez obcokrajowców wzrosła aż o ponad 4 proc. Nie oddaje to oczywiście w pełni skali problemu, z racji że większość zakupów stanowią transakcje przez polskich pośredników. Prawdziwego zalewu niemieckich kupców powinniśmy się jednak spodziewać po 1 maja 2016 r., kiedy to mija ustanowiony przy wstępowaniu do UE okres ochronny na zakupy polskiej ziemi przez cudzoziemców.
Pozostaje jeszcze kwestia ogólnych nastrojów na Śląsku, kształtowanych za pomocą niemieckich pieniędzy. Nie mam możliwości sprawdzenia niektórych faktów, ale zgodnie z relacją mojego znajomego dochodzi do sytuacji, w której to na urzędach śląskich gmin zamiast (a nie obok!) polskiej flagi powiewa regionalna śląska flaga. Państwo polskie w żaden sposób nie odpowiada na ten stan rzeczy, zaś przedstawiciele partii rządzącej wręcz to legitymizują, zawierając w sejmiku śląskim koalicję z Ruchem Autonomii Śląska.
W tej sytuacji nietrudno sobie wyobrazić, że przy sprzyjającej sytuacji międzynarodowej w dłuższej perspektywie Niemcy mogą doprowadzić do referendum niepodległościowego na Śląsku, po którym dojdzie do secesji tego regionu od Polski. W niedługim czasie po tym wydarzeniu zapewne odbyłby się drugi plebiscyt, po którym niepodległy Śląsk stałby się niemieckim landem.
Z tej przyczyny polska dyplomacja powinna domagać się dyplomatycznej izolacji Rosji i faktycznego zamrożenia stosunków Zachodu z tym państwem, dopóki nie zwróci ona Krymu pod władzę Ukrainy. W przeciwnym razie być może pozostanie nam tylko wspominanie niedawnych słów niemieckiego polityka Alexandra Gaulanda, który odważył się stwierdzić, że istnieje możliwość zmian granic nawet między państwami należącymi do Unii Europejskiej.
Sergiusz Muszyński
Polemika Kamila Waćkowskiego do felietonu: Przez aneksję Krymu Polska nie straci Śląska
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl