Nawet człowiek z tytułem profesora może być skończonym idiotą.... i często nim jest (FELIETON)

0
0
0
/

Pewien znajomy profesor, którego imienia i nazwiska tutaj nie zdradzę, a wielu pewnie się domyśli oznajmił kiedyś, że w Niemczech „każdy obywatel z doktoratem ma pierwszeństwo w schronie przeciwatomowym. Niemcy rozumieją, że elita musi przetrwać za wszelką cenę”. Cóż ktoś inny skomentował mu od razu, słowami „Bosze... W jednym bunkrze ze profesor Magdaleną Środą, profesorem Janem Hartmanem, ojcem Maty, czyli profesorem Marcinem Matczakiem, czy profesorem Wojciechem Sadurskim, profesor Moniką Płatek, doktorem Romanem "Maciorą" Suszkiem, dr hab. Ingą Iwasiów i dr Samuelem Jonathanem Nowakiem. Współczuję Panu. Po dwóch dobach sam pan wyjdzie na zewnątrz bez kombinezonu sprawdzić poziom radiacji”. Ponieważ mamy co raz więcej takich profesorów i doktorów, że ich zagłada w wybuchu atomowego grzyba tylko poprawiłaby sytuację szkolnictwa w Polsce.

Ten sam profesor ogłosił z okazji 1 maja swoją refleksję, w której zawarł historię, że „lata temu mój znajomy marksista, a zarazem profesor filozofii, powiedział mi, że nigdy nie upadłby tak nisko jak ja, aby pracować w niepublicznej uczelni”. Więc nasz go spytał dlaczego. I usłyszał pytanie, czy patrzył kiedyś na swoją pracę w uczelni prywatnej z perspektywy klasowej? Kiedy ten odpowiedział, że nie, to usłyszał kolejne pytanie „No to spójrz, kim klasowo są twoi studenci”?

Nasz znajomy odpowiedział mu, że różnie. Jednym rodzice płacą za studia, inni pracują wieczorami i weekendy, aby zarobić na czesne. A oderwany od ziemi jak kondor nad Andami marksista dalej bzdurzył „Bajki opowiadasz, oni czesne opłacają z krwi robotniczej. A teraz powiedz: a kim klasowo jest rektor”? - No fakt, burżuj. I padło pytanie, „a kim klasowo jest profesor-wykładowca?

Chwilę się zastanawiałem i odpowiadam: „Skoro uczelnia nie jest moja i jestem pracownikiem najemnym, to chyba... proletariuszem”? I wtedy ten błazen z tytułami profesorskimi ogłosił „No właśnie, jesteś jedynym proletariuszem na sali. I dlatego godność nie pozwoliłaby mi pracować dla tych wszystkich burżujów”.

Jak widać nawet człowiek z tytułem profesora może być skończonym idiotą. I właśnie bardzo często jest. Co więcej to pokazuje, jak sztywnymi schematami operuje marksizm-leninizm. I jak bardzo jest to pomylony system. Marksistowski profesor jest kompletnym idiotą także dlatego, że nie ma żadnego kontaktu z rzeczywistością. A w zasadzie odwrotnie – jak każdy, zawodowy lewicowiec jest zupełnie oderwany od rzeczywistości, jak przeciętna (p)oślica od rozumu. I tak – jeśli by uznać, że coś takiego jak burżujskie dzieci w Polsce istnieją to akurat właśnie one studiują za darmo na studiach dziennych w państwowych uczelniach. Ponieważ to one wcześniej chodziły do elitarnych płatnych szkół średnich i ich starzy płacili ciężkie pieniądze za prywatne korepetycje. Natomiast dzieci z biednych rodzin pracują. Czy to w sklepach i restauracjach, czy na liniach produkcyjnych w zachodnich montowniach, czy zakładają własne, ciężko opodatkowane mikrofirmy. W efekcie to oni studiują za swoje ciężko zarobione pieniądze zaocznie, dodatkowo opłacając z podatków mieszczańskich profesorów-marksistów. Których już dawno należałoby na kopach wynieść z uczelni, ponieważ profesor idiota niczego mądrego nie nauczy. Co więcej może nauczyć wielu rzeczy głupich i bardzo głupich, a na dodatek bezużytecznych. Co więcej może należałoby powrócić do właściwego katolicyzmowi pojęcia pracy, jako odpowiedzialnej służby bliźnim, a nie tylko aktywności motywowanej pieniędzmi. W tym wypadku istnienie profesora – marksisty nie ma żadnego sensu ekonomicznego i społecznego. W sumie lewactwo nie jest nam do niczego potrzebne. Współczesna polskojęzyczna lewica całkowicie olewa robotników. Porzuciła ludzi pracujących i oddała ich partii Jarosławowa Kaczyńskiego. A sama nastawiła się na dobrze zarabiające grupy „postępowe”: ekoświrów, obrońców praw bandytów z importu, radykalnych feministek, aborcjonistek, czy tęczowych cwaniaczków wymachujących flagami spod znaku LGBT ZNP. Zwykłych, pracujących ludzi mają głęboko w d... środku gdzieś. A Prawo i Sprawiedliwość przygarnęło pracowników etatowych i najemnych. Jednak nie w celu realizacji prawicowego postulatu budowy klasy średniej i silnej warstwy drobnych właścicieli. Tego partia nie chce. Woli ich dalej całkowicie zależnych ekonomicznie od państwa i głosujących na partię patriotyczno-socjaldemokratyczną. Co nie jest dobre, ani dla pracowników, ani dla Polski. Za to jest dobre dla partii rządzącej. PiS może sobie spokojnie iść dzisiaj na marsz Pierwszomajowy. Jako jego organizator i spadkobierca tradycji. Za to liczba niepotrzebnych nam profesorów – idiotów na uczelniach to już jest prawdziwy problem. Idziemy ścieżką Zachodu, gdzie uczelnie nie dość, że niczego nie uczą, to jeszcze wykoślawiają intelektualnie i moralnie będąc bastionami rozmaitych popaprańców ze skrajnej lewicy, którzy jednocześnie często są idiotami.

 

Zdzisław Markowski

 

Źródło: Zdzisław Markowski

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną