W wygłoszonym na falach Radia Maryja felietonie „Stalinięta i fejginięta domagają się szmalcu" Stanisław Michalkiewicz stwierdził, że prezydent Duda przeprosił komunistycznych zbrodniarzy za marzec 68', czym skłonił Żydów do wysuwania kolejnych absurdalnych roszczeń wobec Polski.
Stanisław Michalkiewicz wyraził swoje zgorszenie słowami prezydenta Andrzeja Dudy który „przemawiając 8 marca na dziedzińcu Uniwersytetu Warszawskiego, „w mieniu Rzeczypospolitej" przeprosił wszystkie <<ofiary Marca>> 1968 roku". Zdaniem publicysty mógł mieć na myśli i stalinowską zbrodniarkę Helenę Wolińską (Fajgę Mindle Danielak), która na emigracji w Wielkiej Brytanii „chłostała Polskę za <<antysemityzm>>". Jak przypomina Stanisław Michalkiewicz Wolińska „została autorytetem moralnym, więc pan Paweł Pawlikowski zwęszywszy możliwość uzyskania Oskara, bardzo się Fajgą Mindlą Danielak zafascynował i za pieniądze zrabowane polskim podatnikom, nakręcił obraz (GN)"Ida"."
W swoim felietonie Stanisław Michalkiewicz przypomniał, że inna Żydówka „Maria Gurowska, córka Moryca i Frajdy, która tak naprawdę nazywała się Zand (...) jako sędzia dopuszczała się morderstw sądowych, z których najgłośniejszy był wyrok śmierci na generała Emila Fieldorfa". Zbrodniarka ta nie wyjechała i nikt jej w PRL ani w III RP nie niepokoił. Stanisław Michalkiewicz w swoim artykule stwierdził, „że pan prezydent Andrzej Duda, pragnąc przyjaźnić się ze wszystkimi, właśnie takie reprezentatywne osobistości miał na myśli, przepraszając za Marzec".
Zdaniem Stanisława Michalkiewicza skutkiem głupich przeprosin prezydenta Dudy było to, że w „izraelskiej gazecie „The Jerusalem Post" z 12 marca ukazała się publikacja, że Polska powinna wypłacić odszkodowania za Marzec. (...) W tej sytuacji tylko patrzeć, jak Sejm wprowadzi jakiś specjalny podatek na stalinięta i fejginięta".
W artykule „Pokłosie pomarcowe" opublikowanym na portalu „Magna Polonia" Stanisław Michalkiewicz stwierdził, że wśród „wspólników Stalina Żydzi mieli swoją wyraźną nadreprezentację". Publicysta przypomniał również, że „w obecnej rosyjskiej publicystyce i retoryce politycznej też wątek w ogóle nie jest wyeksponowany".
Zdaniem Stanisława Michalkiewicza „w komunistycznej rewolucji, zarówno tej bolszewickiej, jak i tej współczesnej, Żydzi byli i są w awangardzie. Zawsze niezadowoleni, że jeszcze nie panują nad światem, co w ich mniemaniu obiecał im przecież Stwórca Wszechświata i niechętni wobec narodów stających im na zawadzie, masowo poparli bolszewicki internacjonalizm, jako program dla wszystkich narodów z wyjątkiem żydowskiego, który również pod bolszewikami tworzył „partię wewnętrzną", zorganizowaną już na zasadzie solidarności narodowej. Temu programowi dla narodów mniej wartościowych przeciwstawili się również Polacy"
W opinii Stanisława Michalkiewicza celem stonowanej przez Żydów wobec Polaków pedagogiki wstydu „jest wzbudzenie w tych narodach poczucia winy wobec Żydów. Gdyby to się udało, to Żydzi mogliby zdominować te narody psychicznie bez konieczności uciekania się do terroru, więc nic dziwnego, że się tak energicznie wokół tego uwijają. Takie okazje, jak 50 rocznica „wydarzeń marcowych", które przecież były spontanicznym buntem p o l s k i e j młodzieży przeciwko komunie, którą wcześniej, przy pomocy sowieckich bagnetów, zainstalowali żydowscy arywiści w rodzaju Jakuba Bermana, Hilarego Minca, Romana Zambrowskiego, czy Józefa Różańskiego, są dzisiaj intensywnie eksploatowane przez żydowską propagandę, właśnie w ramach pedagogiki wstydu".
W opinii Stanisława Michalkiewicza „potomstwo dawnych funkcjonariuszy komunistycznego aparatu propagandy, funkcjonariuszy komunistycznego aparatu gospodarczego, w którym dawni szewcy, krawcy, czy osobnicy bez żadnego wykształcenia ani zawodu, zostawali dyrektorami departamentów w ministerstwach, dyrektorami zjednoczeń itp., funkcjonariuszy aparatu partyjnego, gorliwie realizujący wszystkie pomysły moskiewskiej centrali – oczywiście nie zapominając o sobie – i wreszcie funkcjonariusze komunistycznego aparatu terroru, to znaczy - bezpieki i wojska. To właśnie oni, w efekcie ówczesnej rozgrywki między frakcją „partyzantów", czyli dawnych „Chamów", a frakcją „Żydów" w tej samej partii komunistycznej, utracili „miejsca pracy" i nie mając już tu nic do roboty, wyjechali na Zachód. Tam nie wypadało przechwalać się udziałem w komunistycznym aparacie, dajmy na to, terroru – ale wypadało drapować się w kostium męczeński i pomstować na „polski antysemityzm"."
Fot. Jan Bodakowski